W Starym Sączu 22 czerwca zakończyła się 6. edycja Młodzieżowej Szkoły Animatora. Ukończyły ją 34 osoby z całej diecezji. Fundament – Co ciekawe, większość z nich nie należy w parafiach do żadnych z typowych form duszpasterstwa młodzieży. Są młodzi i chcą coś robić w Kościele – mówi Anna Szczepanek z Bobowej, koordynatorka MSA. Jej uczestnicy w ciągu roku odbywają 5 zjazdów. Na kolejnych etapach uczą się m.in. odkrywania własnego potencjału, wartości wspólnoty, zarządzania czasem, umiejętności komunikacji. Jeden zjazd to rekolekcje ewangelizacyjne. – Odkrywają w sobie odpowiedzialność za tych, którzy zostali w parafii. Tu dostają podstawy, silny fundament do dalszych poszukiwań – dodaje A. Szczepanek. Asia Ból z Łapczycy mówi, że przyjechała na MSA po tym, jak udało się co prawda założyć w parafii grupę apostolską, ale jakoś nie może ona rozwinąć skrzydeł. – Jest nas kilkanaście osób. Robimy różne akcje, ale czujemy pewną słabość. Tu nauczyłam się, jak zaplanować spotkania, jak je skutecznie przeprowadzić, jak zarządzać grupą, jakie style dobierać do konkretnych działań. Dziś już wiem, jak prowadzić grupę – mówi. Odwaga i radość Z podobnym doświadczeniem z MSA w ciągu 6 lat wyjechało wielu młodych ludzi. Na stronie internetowej duszpasterstwa młodzieżowego jest baza kontaktów do animatorów młodzieży. Gotowi są pomagać w parafiach, dekanatach, tam, gdzie mogą się przydać. – Mamy chęci, z ambicjami już tu przyjechaliśmy. W parafii chcemy rozwinąć grupę apostolską, a idzie to z trudem. Na MSA dojrzały we mnie pewność siebie, umiejętność i odwaga wypowiadania się publicznie. To są rzeczy niezbędne, jeśli chcemy ciągnąć innych – opowiada Ola Wolska z Krościenka. – Mają marzenia, plany. Mają entuzjazm, chęć do działania, są otwarci. Ważne, żeby dać im w parafiach pole do działania, bo bez tego ostygną – uważa ks. dr Paweł Górski, diecezjalny duszpasterz młodzieży.