Jeden ojciec mówi, że wszystko pójdzie źle. Drugi - że przeciwnie. Zwycięstwo jest po stronie Chrystusa.
Ta refleksja zrodziła się po pielgrzymce tarnowskiego duchowieństwa do sanktuarium Matki Bożej w Tuchowie. Kilkuset księży modliło się, słuchało konferencji ascetycznej, spowiadało się i celebrowało Mszę św. ze swoimi biskupami. W kazaniu bp. Jeża padły słowa o dwóch narracjach, które sprawiają, że jedni się boją, inni zaś cieszą.
Codziennie z mediów głównego nurtu leje się defetyzm i pesymizm. Chrześcijaństwo upada, islam rośnie w siłę. Chrześcijanie opuszczają tereny, na których żyli niemal od początku Kościoła. Kościół w Europie kurczy się, zanika, a zamiast niego wyrastają muzułmańskie enklawy dzięki tysiącom uchodźców i migrantów zarobkowych.
Nawet od bliskich mi osób wciąż słyszę o narastającym lęku, pojawiającej się wzmożonej apatii i rezygnacji. Kościół w Polsce, w diecezji zaczyna dryfować i będzie dobrze, jeśli choć nieliczni dopłyną do brzegów. Nie ma co katechizować, bo młodzieży to nie kręci. Nie ma co budować nowych kościołów, bo przyjdą muzułmanie i zamienią je na meczety. Bo Polska odrzuca swoją tożsamość, chce być nowoczesna, europejska, multi-kulti...
I tak codziennie! Ale są to przekazy ojca kłamstwa, który sieje nieufność, żywi się brakiem nadziei.
Co mówi drugi ojciec? Zamienimy meczety na kościoły! Ponieważ to Chrystus zwyciężył świat. Do Niego należy czas i wieczność. Jego jest władza i panowanie.
Księża i wierni nie mogą poddawać się pokusie, by odpuścić ewangeliczne, misyjne zaangażowanie w dzieło głoszenia Chrystusa. Nie mogą pogodzić się ze stanem dryfowania, kiedy na resztkach rozbitego w pył statku Kościoła jakoś się jeszcze płynie na drugi brzeg. Ale co trzeba zrobić, żeby temu zapobiec?
Popatrzeć chociażby na młodych, dopiero co wyświęconych księży – mają ducha, wysokie ideały, gorliwość, chęć przemiany świata. Chcą walczyć! Księdzu jak i świeckiemu potrzebny jest zawsze powrót do pierwotnej miłości Chrystusa, do chwili, kiedy wybrał Go na swego Pana.
Mój rocznik święceń liczył ponad 50 osób. Do diakonatu, który miał miejsce 3 maja 1997 roku, przystępowaliśmy w dwóch miejscach, w tarnowskiej katedrze i sądeckiej bazylice św. Małgorzaty. Pamiętam, jak przed Mszą św. śp. już bp Józef Gucwa pytał, ilu dziś kleryków przyjmuje święcenia diakonatu. Kiedy usłyszał liczbę, powiedział: „Rozwalimy ten świat!”.
Czytaj także: