Jaki sens można odnaleźć w odejściu bliskich? - nad tym pytaniem zastanawiali się małżonkowie w Bochni.
"Film o Basi" w reż. Macieja Bodasińskiego i Leszka Dokowicza stał się punktem wyjścia do dyskusji podczas piątkowego spotkania Akademii Małżeńskiej w Bochni o sensie smutku w miłości.
Film opowiada historię młodego małżeństwa, które bardzo pragnie mieć dziecko. Czekają kilka lat, udają się nawet z tą intencją na pielgrzymkę do Rzymu. Niedługo po tym, jak Basia zachodzi w ciążę, dowiaduje się także o swojej chorobie. Diagnoza: nowotwór złośliwy. Lekarze doradzają usunięcie dziecka, by zapewnić skuteczność leczenia. Jednak takiej możliwości Basia nawet do siebie nie dopuszcza.
Zdając sobie jednak sprawę z nieuchronnych konsekwencji choroby, pisze do swojego synka listy. To m.in. z nich oraz świadectw jej najbliższych dowiadujemy się, jak niezwykłą była osobą - kobietą świętą. Zmarła w wieku 31 lat, jej syn Mateusz dopiero co skończył dwa lata.
Mimo że chorowała prawie trzy lata i wszyscy mogli przygotować się na najgorsze, nikt nie wierzył, że Bóg ją zabierze. Przecież dopiero co dał życie upragnionemu i wyczekiwanemu tyle lat dziecku. Wszyscy poczuli się zawiedzeni i oszukani. No bo co Bogu zależało? Przecież tylu ludzi się za nią modliło, a i ona sama tak Mu ufała. Mógł dla niej zrobić cud. Nawet ksiądz, który towarzyszył jej w chwili śmierci, czuł złość na Pana Boga. Nikt nie potrafił myśleć, że śmierć Baśki miała sens, choć ona sama mówiła, że jest.
Ten sens miały za zadanie odnaleźć małżeństwa, które przyszły na piątkowe spotkanie do auli św. Mikołaja w Bochni. Najpierw w rozmowie między sobą, w parach dyskutowali na temat filmu, a potem, kto chciał, mówił już przy wspólnym stole, co sądzi o historii Basi.
Spotkania Akademii Małżeńskiej prowadzi ks. Antoni Mulka z parafii św. Mikołaja w Bochni
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
- Nigdy nie wiemy, co nas czeka w życiu. Każdy z nas prędzej czy później zetknie się ze śmiercią bliskich - mówił ks. Antoni Mulka, prowadząc spotkanie. - W kontekście Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego warto porozmawiać, jak po chrześcijańsku przeżywać umieranie kogoś bliskiego w domu. Ten materiał filmowy pokazuje nie tylko sens śmierci, ale towarzyszenie i bycie obok osoby, która umiera - dodał.
Wiele z małżeństw dzieliło się swoimi doświadczeniami zetknięcia się ze stratą bliskich - dziecka, rodziców, teściów. - Trudno odnaleźć sens w chwili, kiedy przeżywa się tragedię - mówili, ale ci, którzy ją przeżyli, mówili także o łasce i niezwykłym darze. Zwłaszcza kiedy patrzymy na cierpienie rodziców spowodowane wieloletnią chorobą. Jednak nawet w stracie dziecka można odnaleźć dobro.
- Pierwszy jest ogromny żal i rozpacz. Matka po stracie dziecka czuje ogromną pustkę. W pierwszym momencie człowiek mógłby bardzo łatwo poddać się jej, ale kiedy sobie uświadomimy, że Pan Bóg chce tę pustkę wypełnić sobą, to nagle czuć przypływ ogromnej miłości - dzieliła się swoim świadectwem jedna z par. - A potem przychodzi świadomość, że rodzina ma swojego człowieka w niebie, taki rodzaj wsparcia z góry, bo jesteśmy przekonani o tym, że nasze dziecko tam jest.
Kolejnym problemem okazał się nasz strach przed umieraniem. Odsuwamy temat śmierci od siebie, nie chcemy o nim rozmawiać, łudzimy się, że nas nie dotyczy. Bóg, który jest Panem życia i śmierci, powołuje nas do sobie, daje też siłę, by w śmierci dostrzec sens i tylko chwilowe rozstanie. - Wierzymy przecież w świętych obcowanie, w to, że z nami są. To daje siłę, by śmierć bliskich przeżyć - przypomina kapłan.
A Wy co sądzicie na ten temat? Jaki sens można odnaleźć w odejściu najbliższych? Zachęcamy do obejrzenia filmu o Basi:
Film o Basi - reż. Maciej Bodasiński, zdj. Leszek Dokowicz
Mariusz Krzemien
Spotkania Akademii Małżeńskiej w Bochni odbywają się w jeden piątek miesiąca. Każde ze spotkań ma inną formułę. Na poprzednich "warsztatach" małżeństwa oglądały film "Pamiętnik", a po seansie miały napisać do siebie listy. Liczba małżeństw biorących udział w spotkaniach nie jest stała, nie jest to także zamknięta grupa. Może w nich wziąć udział każda para.