Metropolita preszowski kościoła bizantyjsko-słowackiego abp Jan Babjak oraz biskup tarnowski Andrzej Jeż spotkali się w Jaworkach, aby upamiętnić wydarzenia sprzed lat i oddać hołd ich ofiarom.
W 1947 r. komunistyczne władze Polski rozpoczęły systematyczną operację przesiedlania ludności ukraińskiej, Bojków, Dolinian i Łemków – łącznie 140 tys. ludzi.
Celem miało być zniszczenie sił UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) i zlikwidowanie jej zaplecza ludnościowego.
Mimo to akcja objęła również w dużej części tereny, na których nigdy nie działała ukraińska partyzantka.
Dlatego można sądzić, że prawdziwym celem było przeprowadzenie swoistej czystki etnicznej – bez dokonywania masowych mordów, lecz zmuszając ludzi do opuszczenia domów i migracji.
– Tutaj się urodziłam, w Białej Wodzie, w 1946 roku. Kiedy miałam rok, zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia domu. Tylko dzięki ciotce, której małżeństwo było mieszane i przez to nie została objęta akcją „Wisła”, mogliśmy wrócić już po 8 latach. Również dzięki niej nasz stary dom przetrwał naszą nieobecność. Teraz go remontujemy i planujemy utworzyć tam skansen – mówi Helena Łazarczak.
W 70. rocznicę zakończenia akcji „Wisła” na terenie starej wsi łemkowskiej – Jaworków odprawiono Mszę św. Celebracji przewodniczył abp Ján Babjak SJ, a słowo Boże wygłosił biskup tarnowski Andrzej Jeż.
– W konsekwencji tego dramatu zaczęły zanikać zwyczaje, język, kultura zamieszkujących te tereny Łemków. Zaczęły zanikać także cerkwie. Świątynie opuszczone i nieużywane od lat, popadały w ruinę. Częściowo tę sytuację ratował Kościół katolicki, który przejmował te budynki, odnawiał i remontował. Dlatego dziś mamy możliwość, między innymi tu, w Jaworkach, podziwiania pięknej świątyni, która odsłania całe bogactwo duchowości Wschodu – mówił w homilii bp Jeż.
Liturgia została odprawiona w języku polskim, lecz pieśni towarzyszące były wykonane przez chór greckokatolicki z Wielkiego Lipnika.
Po zakończonej uroczystości w ramach koncertu „Muzyka bez granic” na scenie pojawiły się grupy folklorystyczne z Polski i Słowacji.
Funkcję gospodarza pełnił czteroosobowy lokalny zespół góralski, a gościnnie wystąpił łemkowski „Majdan z Lipmanowej”.
– Chcemy zaprezentować, że Rusini i Łemkowie to jeden naród. Żyjemy od Polski, przez Słowację, Ukrainę, Rumunię – w całych Karpatach. Pokażzemy naszą kulturę, pieśni, obyczaje, wszystko, co przetrwało do naszych czasów. Każda kultura jest unikatowa. Nasza również. Nierozerwalnie złączona z obrządkiem bizantyjskim, jaj liturgią w rusińskim, czyli łemkowskim języku. Jesteśmy bardzo spokojnym narodem. Nigdy nikogo nie atakowaliśmy, z nikim nie walczyliśmy, żyliśmy i umieraliśmy w cieniu gór – opowiada o Łemkach Martin Karaś dyrektor Stara Lubownia i prezes Rusińska na Słowenskiej.