W Szczepanowicach biskup Andrzej Jeż posłał na misje ks. Radosława Słowika.
Ksiądz Radosław wraz z ks. Tomaszem Fajtem, który zostanie posłany w sobotę w Radłowie, wyjeżdżają 4 grudnia do Boliwii. Będą współpracować z bp. Antonim Rejmanem, który jest wikariuszem apostolskim w Nuflo de Chavez.
- Pierwszy raz myśl o misjach, choć bardzo niekonkretna, zastała mnie na rozważaniu Pisma Świętego w kaplicy seminaryjnej. Uderzył mnie nakaz misyjny Jezusa. Poczułem, że to jest słowo, które właśnie skierowane jest do mnie. Chociaż rozumiałem to bardzo ogólnie, może jako potwierdzenie w ogóle drogi powołania, to poszedłem do ojca Wojdaka, rozmawiałem i pojechałam parę miesięcy później na staż misyjny do Afryki - opowiada ks. Radosław.
Na posłanie do Szczepanowic przybyła liczna delegacja parafian z Kamienicy Grzegorz Brożek /Foto Gość
Potem minęło parę lat seminaryjnych, święcenia, zaczęło się życie kapłańskie. Nakaz misyjny, jak przyznaje ks. Radek, tkwiły w jego sercu. Jadąc raz z do domu z Kamienicy, w której pracował trzy lata, słyszał audycję w radiu.
- Ktoś powtarzał w audycji słowa nakazu misyjnego i zakończył ją słowami: jeśli ktoś ma takie pragnienie, a waha się, to odwagi! Ja wiedziałem już wtedy co mam dalej robić - mówi ks. Radek.
W homilii biskup Andrzej Jeż mówił o darze miłości, jakim jest misjonarz dla tych, do których zostaje posłany.
- Dziękuję rodzinie, parafii księdza misjonarza, za stworzenie odpowiednich warunków, dzięki którym dar powołania kapłańskiego księdza Radosława wzrastał i dziś staje się darem miłości Kościoła tarnowskiego - mówił.
Ksiądz Radosław Słowik przyjmuje krzyż misyjny z rąk biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża Grzegorz Brożek /Foto Gość
Proboszcz parafii Szczepanowie ks. Władysław Kiełb opowiadał, jak w cieniu świątyni dorastał ks. Radosław, służąc przy ołtarzu, angażując się w życie parafii. Dużym zaangażowaniem wykazał się w parafii Kamienica, w której pracował trzech lata po święceniach.
- Bardzo się zaznaczył w naszej parafii. Był takim wzorowym kapłanem, bardzo życzliwym, rozmodlonym, uśmiechniętym, pogodnym, otwartym na każdego człowieka. Wszyscy go bardzo lubili - opowiada Agata Trzmiel z Kamienicy.
Teresa Jakób zapewnia, że tak jak miejscowa parafia Szczepanowicach, także Kamienica nie zapomni o misjonarzu. - Już teraz się za niego modlimy. Będziemy go polecać w margaretkach. Będziemy także w miarę możliwości starać się go wspierać materialnie - mówi.