Świeżo po bierzmowaniu rezygnują z katechezy. Dlaczego? Dzieci IV Synodu zadają pytania...
Druga część pierwszej księgi dokumentów IV Synodu mówi o katechizacji jako ściśle połączonej z przepowiadaniem słowa Bożego... O roli katechezy w diecezji specjalnie dla "Gościa Tarnowskiego" mówi ks. dr Tomasz Lelito, dyrektor wydziału katechetycznego kurii diecezjalnej w Tarnowie.
ks. dr Tomasz Lelito
ks. Zbigniew Wielgosz/Foto Gość
Młodzi, świeżo po bierzmowaniu, w szkole ponadgimnazalnej wypisują się z religii mówiąc, że są niewierzący. Czy takie sytuacje zdarzają się w naszej diecezji? Co jest tego przyczyną?
Rozmawiając z osobami odpowiedzialnymi za katechizację w innych regionach Polski wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Nieraz nawet dotyczy to nawet połowy uczniów w danej klasie. W naszej diecezji ten problem też się pojawia.
W jednym z tarnowskim liceów w I klasie wypisuje się średnio 1, 2 osoby. W II klasie ta liczba osiąga nawet 9 osób. To już jest dużo. Pytani o przyczynę bardzo często stwierdzają, że ich rodzice, rodzeństwo nie praktykują wiary, nie chodzą do kościoła, dlaczego więc i oni mają chodzić na religię. Nie widzą w tym sensu, bo nie czują go w domu.
Jak ich przekonać, zachęcić do zmiany zdania?
Pierwszy kontakt ma z nimi katecheta, który powinien o tym rozmawiać. Wielkie zadanie mają rówieśnicy, zwłaszcza zaangażowani w życie parafialne w swojej wspólnocie. Katecheta może zwrócić się do rodziców takiego młodego człowieka, by szukać wspólnej drogi wyjścia z trudnej sytuacji.
Fakt wypisania się z religii należy zgłosić proboszczowi parafii, skąd dany młody człowiek jest. Musi on zostać poinformowany o konsekwencjach swojego wyboru, by nie dziwił się, gdy nie otrzyma na przykład zaświadczenia, że może być rodzicem chrzestnym.
Wielkie zadanie stoi tu przed proboszczem, który powinien zainteresować się takim młodym człowiekiem, poznać jego sytuację rodzinną, podejść do problemu ewangelicznie, czyli jak pasterz szukający zagubionej owcy.
Byłoby wielkim błędem, gdyby fakt wypisania z lekcji religii został odnotowany w księdze metrykalnej i sprawa została zamknięta, zamieciona pod dywan. Tacy młodzi, często zagubieni ludzie, są priorytetem działalności duszpasterskiej w parafii. To mieszkańcy peryferiów, do których ksiądz musi pójść. Świetna okazja ku temu wydarza się podczas każdej tak zwanej kolędy.