Brak opadów na południu powiatu tarnowskiego, ale i całym Pogórzu skutkuje zbyt niskim poziomem wód gruntowych i wód w rzekach.
- Od paru miesięcy jest nieciekawie. Brakuje nam wody – mówi Adam Augustyn z Lubczy. Gmina Ryglice i wiele innych nie są jeszcze zwodociągowane, więc ludzie czerpią wodę z indywidualnych studni. A susza powoduje, że wody w nich nie ma. – U mnie były zawsze 3-4 kręgi wody, teraz mam tylko 1 kręg. Wydajność była 400 litrów na 12 godzin, a teraz na tyle samo wody muszę czekać 48 godzin. Ale to nie tylko ja, tak mają wszyscy – dodaje pan Augustyn. 3 października jako naczelnik OSP w Lubczy wraz ze swoimi strażakami przyjechał do jednostki Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowie odebrać dwa zbiorniki na wodę pitną, którą jednostka będzie dowozić potrzebującym. – My i inne jednostki już dowoziliśmy wodę, ale gospodarczą, nie nadającą się do picia, bo nasze jednostki nie miały dotąd odpowiednich, bezpiecznych zbiorników – dodaje.
- W sumie zakupiliśmy dla gmin 20 wielkich, 1000 litrowych pojemników z atestami sanitarnymi. One się bardzo teraz przydadzą, bo sytuacja jest dramatyczna. Z powodu suszy cierpi około 4 tys. gospodarstw w powiecie tarnowskim, to jest 10 tysięcy mieszkańców – mówi Mieczysław Kras, starosta tarnowski. Problem suszy jest poważny. Wysychające studnie to część problemu. Niski poziom wód w rzekach to jego druga odsłona. – Teraz poziom wody na rzece Białej w Pławnej to 10 centymetrów. Jeżeli wody by nie przybyło, a przyjdzie zima i mróz, to utracimy ujęcie wody w Lubaszowej. Dlatego potrzeba badań wód gruntowych i długoletniej prognozy, byśmy wiedzieli na czym stoimy – mówi M. Kras.
Wobec wielkiego znaku zapytania, jakim trzeba opatrzeć zasoby wody w regionie, zbiorniki - zdaniem starszego brygadiera Tadeusz Sitki, komendanta PSP w Tarnowie - są bardzo potrzebne. – One pomagają dziś, kiedy mamy niedobór wody. Ale przydadzą się też w czasie ewentualnej powodzi, kiedy czysta woda jest na wagę złota. To bardzo dobra inicjatywa – mówi szef tarnowskich strażaków.