Miasto od lat dba o estetyczny wygląd. Tym razem do akcji włączyli się radni.
Ach, jakże brzydkie były puste miejsca po bilbordach wyborczych! Idąc tarnowskimi ulicami aż przykro było patrzeć na te plamy szarości i czerni, do tego łuszczący się miejscami stary papier i pamiątki po przelatujących gołębiach lub szpakach.
Na szczęście z wyżyn Rady Miasta sfrunęli radni z PO i rozsiedli się na szpecących gród nad Wątokiem planszach. Nareszcie jest kolorowo, jasno, pięknie! Poziom optymizmu od razu wzrasta. Żyje się lepiej, gdy Rodzina jest na swoim.
Radni stwierdzili na bilbordach, że mają wizję. Mają, mają, ale przydałoby się im jeszcze "tele", żeby wizję przekazać niespiesznym przechodniom. Więc na razie wygląda to tak, jakbyśmy oglądali kadr niemego filmu, tyle tylko że bez obowiązkowej muzyki. Nieznośna jest ta nieruchomość po-bytu naszych radnych na przedwyborczych reklamach.
Nie dowiemy się, jaką radni mają wizję. Na razie chyba im chodzi o upiększenie miasta, ale nie od rzeczy jest stwierdzenie, że ta wizja dotyczy przyszłych wyborów i chęci zajęcia tych samych foteli przez naszych pozaradnych na następną kadencję. Teraz to się tak tylko przypominają… jak dawno nie widziani krewni.