Osiemnaście lat temu w Afryce został zamordowany kl. Robert Gucwa.
Pochodził z Tarnowa – Mościc, gdzie wciąż wielu go pamięta. – Spokojny, uśmiechnięty, zaangażowany w Liturgiczną Służbę Ołtarza i oazę – opowiada pani Maria. Nikogo nie zdziwiło, gdy wybrał kapłańską drogę w Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich. – Był skryty. O wyborze jego drogi misyjnej dowiedzieliśmy się pewnego dnia przy śniadaniu. Było to już po maturze. Wtedy zapytał prosto i spokojnie: "Mamuś, a czy ze mnie to by był ksiądz?" Już wtedy czekał na odpowiedź ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. Dzień otrzymania pozytywnej odpowiedzi był chyba najradośniejszym dniem jego życia. Namawiałam go nawet, żeby poszedł do Seminarium Diecezjalnego, lecz mówił zawsze: "Tam, w Afryce, też czekają..." – wspominali przed laty rodzice Roberta.
Pierwsze lata formacji odbył w Polsce, w 1991 roku wyjechał do Afryki, gdzie pracował w szpitalu, prowadził katechezy dla katechumenów, odbywał staż w parafiach.
Zginął 15 listopada 1994 roku w Bangui w Republice Środkowoafrykańskiej. Podczas napadu rabunkowego na dom formacyjny Stowarzyszenia Misji Afrykańskich chronił przełożonych. Zdążył też zawiadomić księży Kombonianów, mieszkających w sąsiedztwie, o ataku bandytów. Prawdopodobnie zmarł na miejscu.
Spoczywa na cmentarzu Mościcach. W kościele parafialnym znajduje się tablica poświęcona jego pamięci, jego imię nosi też dom rekolekcyjno – misyjny w Piwnicznej Zdroju oraz nagroda „Semen”, przyznawana podczas tarnowskiego festiwalu filmowego „Vitae Valor”.