Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Wiek słów

TGN świętuje. To zdecydowanie okrągła rocznica –właśnie trzymają Państwo w ręku 1000. numer tarnowskiego „Gościa Niedzielnego”.

Wszystko zaczęło się 23 czerwca 1993 roku – wspomina ks. Zbigniew Adamek, pierwszy dyrektor tarnowskiego oddziału GN. – Podczas uroczystego zakończenia roku akademickiego bp Życiński w czasie homilii zaprosił mnie na piątek, na obiad. Jak się potem okazało, na deser otrzymałem nominację na redaktora naczelnego tarnowskiej edycji „Gościa Niedzielnego” – opowiada. Pierwszy dwustronicowy numer ukazał się 29 VIII. W całości został poświęcony, odbywającej się tego dnia w Pasierbcu, koronacji obrazu Matki Bożej. W sanktuarium rozdano wtedy ponad 10 tys. egzemplarzy naszego tygodnika.

Redakcyjne niespodzianki

W redagowaniu dodatku pomagali księża korespondenci: Krzysztof Czech, Adam Nita, Piotr Lisowski, Ryszard Podstołowicz i Józef Wałaszek. Z czasem dołączyły do nich osoby świeckie, zaproszone do współpracy. Na początku nie obyło się bez niespodzianek. – 12 listopada dzwonił z Katowic pan Wieczorek, odpowiedzialny za tarnowską mutację. Zgubili cały materiał do 13. (!) numeru „Tarnowskiego Gościa”. Z kolei 21 grudnia pojawił się w kioskach świąteczny „Gość”. Niestety, nie było w nim zapowiadanego dodatku, kolorowej wkładki opracowanej przez moich współpracowników – dodaje ks. Adamek. Potem szło już gładko. Przez pierwsze trzy lata redakcja mieściła się w prywatnym mieszkaniu ks. Zbigniewa. Wtedy to wykształciła się praktyka cotygodniowych, wtorkowych spotkań redakcyjnych, która przetrwała do dziś. W 1996 roku redakcja przeprowadziła się do własnego lokum, przy ul. Katedralnej 1.

Unikatowa kronika

Przez kolejne lata w tarnowskim GN zmieniały się i objętość, i wielkość stron. Co jakiś czas ukazywały się też dodatki okolicznościowe, a pierwszy już na Boże Narodzenie w 1993 roku. Inne poświęcone były na przykład pieszej pielgrzymce tarnowskiej, sanktuarium maryjnemu w Tuchowie, był też „Gość Kolędowy” i ostatni, związany z jubileuszem 25-lecia pobytu w Tarnowie Jana Pawła II. Tysiąc numerów to owoc pracy ponad 200 osób. Po niespodziewanej chorobie ks. Adamka dyrektorem oddziału został ks. Jacek Nowak, obecnie rektor WSD w Tarnowie, a następnie ks. Andrzej Turek, dziś wykładowca na Uniwersytecie Lubelskim. Zatrudniani też byli kolejni redaktorzy, poszerzało się grono współpracowników. Dotychczas na łamach TGN ukazało się około 20 tys. artykułów. Ale tarnowski „Gość” to nie tylko wydanie papierowe. Od sierpnia tego roku redakcja przygotowuje również serwis internetowy tarnow.gosc.pl. Przez te prawie 20 lat „Gość Tarnowski” bardzo się zmienił, można powiedzieć, że rozwinął się wraz z wiekiem. Stał się unikatową kroniką diecezji i zadomowił w naszych domach, będąc wyjątkowym gościem słowa.

Uchwycić puls diecezji

Ks. prał. Józef Walaszek, korespondent TGN od 1993 r. – Początkowo wydawało się, że nie będzie tematów, a potem okazywało się, że z wielu anonimowych, wręcz ukrytych rzeczy wyrastały piękne dzieła. Pamiętam, jak przeprowadziłem długi wywiad z artystą rzeźbiarzem, który później został moim parafianinem. Oprócz wywiadów z artystami, były również z ludźmi chorymi, z grupami formacyjnymi. W tej dziennikarskiej przygodzie pomagały mi kapłaństwo i wykształcenie ogólnohumanistyczne. Był to czas nauki warsztatu dziennikarskiego, sposobu pisania, wyrażania myśli. Dzięki tej pracy rozwinęły się moje zainteresowania, poznawałem nowych ludzi, co bardzo ubogacało. Z drugiej strony odkrywaliśmy puls życia diecezji tarnowskiej i jej żywotność.Pozostały bardzo dobre wspomnienia. To było wyjątkowe doświadczenie, przygoda ze słowem, odkrywanie ludzi i życia Kościoła. Z sentymentem wracam i do tych chwil współpracy z „Gościem Niedzielnym” i do samej gazety. Tym bardziej że jestem z pokolenia ludzi książki, słowa pisanego.

Magdalena Rzepka, współpracownik TGN od 1993 r., redaktor w latach 2001–2003 – Dziesięć lat mojej współpracy z redakcją tarnowskiego „Gościa Niedzielnego” to czas, który wspominam jako wspaniałe doświadczenie. Było mi dane współtworzyć ten tygodnik niemal u samych jego początków, bowiem wychodził on zaledwie od trzech miesięcy, kiedy ks. Zbigniew Adamek wyłowił mnie z tłumu ówczesnych studentów teologii.Niezapomniane są dla mnie zwłaszcza rozmowy z pasjonatami, których dane mi było spotkać. Zapominałam wtedy o czasie, o kilometrach, które trzeba przemierzyć, o czekających innych obowiązkach. Żeby napisać tekst o rodzinnym domu dziecka w Nowym Sączu, spędziłam w nim prawie całą sobotę, nagrałam kilka godzin materiału, zapisałam mnóstwo papieru notatkami, ale po powrocie do domu... nawet do tego nie zajrzałam. Usiadłam i napisałam to, co przez drogę układało mi się w głowie. Zbierając materiał do dużego reportażu o festiwalu opery przygotowywanym w Dębicy przez Pawła Adamka, z ogromną przyjemnością jeździłam tam kilkakrotnie na próby i występy. Pamiętam, że odwiedziłam też zespół na wyjazdowych warsztatach. Teksty o ludziach z pasją pisały się prawie same, tak jakby zapał i energia tych indywidualności udzielały się również mnie. Z uśmiechem wspominam też pobyt na Jamnej u o. Jana Góry. Pojechałyśmy tam z koleżanką, żeby było raźniej. Trafiłyśmy na konferencję dla studentów. Potem chciałyśmy popytać o. Jana o to jego ukochane dzieło, ale on – zamiast opowiadać, czego się spodziewałyśmy – zaproponował, żebyśmy z nimi pobyły cały dzień i po prostu włączyły się w życie Domu św. Jacka. „A żebyście poczuły atmosferę – powiada – to zróbcie coś konkretnego. O, na przykład pomalujcie te słupy impregnatem”. Cóż było robić, malowałyśmy, potem razem ze wszystkimi modliłyśmy się, zjadłyśmy obiad, scerowałyśmy po Republice Jamneńskiej, a przy okazji rozmawiałyśmy z ludźmi. I tak powstał chyba pierwszy mój reportaż...

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy