W ciągu minionego czasu idea objęcia modlitwą i pomocą duchową zmagających się z nałogami przyniosła duży sukces.
- Dokładnie 30 listopada 1992 roku, 20 lat temu, założyliśmy grupę Krucjaty Wyzwolenia Człowieka przy par. pw. św. Jadwigi. Powstała ona na kanwie spotkań trzeźwościowych. Poczuliśmy potrzebę zaplecza modlitewnego, stąd z natchnienia Ducha Świętego, widząc potrzeby, widząc ludzi, którzy doświadczają zniewolenia, szczególnie uzależnienia od alkoholu, także od narkotyków, bo i takie uzależnienia się pojawiały, postanowiliśmy stworzyć kolumnę ratunkową dla tych, których dotykają te problemy – opowiada s. Justyna Papież, służebniczka dębicka, moderatorka grupy. Została ona założona dla uzależnionych, ale także ich bliskich, a właściwie - na początku – prawie tylko dla nich. – Członkowie rodzin przychodzili, modliliśmy się razem. Każdy ofiarował swoją abstynencję w intencji trzeźwości, wyzwolenia z nałogów swoich bliskich. Byli też tacy na spotkaniach, którzy nie mieli problemów rodzinnych, ale sprawa trzeźwości leżała im na sercu i chcieli włączyć się w to dzieło – dodaje s. Justyna. Na początku było ich 6 osób. Dziś regularnie uczestniczy w spotkaniach 250 osób z Dębicy i okolicy. W cotygodniowych spotkaniach 70-80 osób. - Dziś wiele mamy uratowanych małżeństw i rodzin. Są teraz z nami, modlą się za innych – dodaje s. Justyna.
Janek z Dębicy od 14 lat jest w KWC. – Tyle lat jestem trzeźwy. Wcześniej piłem przez 25 lat. Zdrowy jestem bo się nawróciłem, przystąpiłem do spowiedzi, do komunii świętej. Chodząc na Krucjatę cały czas się umacniam – opowiada. W jego przypadku rzucenie picia nie wymagało leczenia, terapii. Po prostu zostawił wódkę i przyszedł do Jezusa. – Odzyskałem rodzinę, spokój sumienia, niezagrożoną pracę. To są wartości – mówi. Za niego modliła się mama. – Dziś ja się modlę za nią i za innych uzależnionych – dodaje.
Franciszek też od 14 lat nie pije. – Piękne jest to, że modlimy się jeden za drugiego. Stanowimy wspólnotę, która wspiera się nawzajem – mówi. Od 2004 roku nie opuścił ani jednego spotkania. – To trzyma nas, że trwamy. Gdyby nie było Krucjaty żaden z nas nie gwarantuje, że nie zszedłby z dobrej drogi. Trzeba wsparcia. To jest bezcenne – dodaje pan Janek. – Zycie jest krótkie, trzeba się nim cieszyć, dzielić z rodziną i z innymi i prawdziwie cieszyć tym, co mamy – mówią.