Hasłem tegorocznej kolędy są słowa: „E kangbi mabe ti e”, co w języku sango znaczy: „Dzielmy się wiarą”.
W tym roku kolędnicy w całej diecezji pomagają dzieciom z Republiki Środkowoafrykańskiej, Republiki Konga, Kamerunu, Brazylii i Wietnamu.
Z Izą Cisoń, gimnazjalistką z Łętowic koło Tarnowa, rozmawia Grzegorz Brożek.
– Izo, od kiedy bierzesz udział w kolędowaniu misyjnym?
– W tym roku idę z kolędą po raz siódmy.
– Z przyzwyczajenia?
– Nie. Chcę pomóc dzieciom w krajach misyjnych. Wierzymy wszyscy, że im rzeczywiście w ten sposób, idąc do domów, mówiąc ludziom o ich trudnej sytuacji, dzieląc się radością Bożego Narodzenia i zbierając ofiary na potrzeby dzieci, można pomóc. Jest na to szereg dowodów w postaci zrealizowanych już projektów, które by nie powstały, gdyby nie kolędnicy misyjni.
– Nie wolałabyś w święta zostać w domu, zamiast chodzić po całej parafii?
– Może i tak, ale to jest tak, że my wiele już mamy. Mamy domy, szkołę, wodę do picia etc. Afrykańskie dzieci czasem nie mają tak podstawowych rzeczy, czego my nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Warto z czegoś zrezygnować, by im pomóc. Poza tym jesteśmy bardzo fajnie przyjmowani w domach, życzliwie. Służy też to nasze kolędowanie animacji misyjnej. Sami coraz więcej dowiadujemy się o życiu w Afryce, Ameryce Południowej czy Azji. Z relacji misjonarzy dowiadujemy się, czy Jezus jest tam znany. Przekazujemy to dalej w parafii. Myślę, że z kolędowania misyjnego wszyscy tak naprawdę korzystamy.