Prawdopodobnie zbliża się koniec pomnika Armii Czerwonej w Nowym Sączu.
Aleje Wolności w Nowym Sączu są miejscem – co by nie powiedzieć – reprezentacyjnym. Mimo tego, że Rzeczpospolita Polska pisze od pewnego czasu własną historię, to przy alejach stoi dumnie pomnik Chwały Armii Czerwonej. Dzięki Bogu, prawdopodobnie już niedługo.
W grudniu wojewoda małopolski Jerzy Miller zdecydował, że przeniesione zostaną na cmentarz komunalny szczątki 6 żołnierzy radzieckich spoczywających przy pomniku. Polegli dołączą do ponad 700 innych „bojców” leżących na tej nekropolii. W związku z tym Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza zdecydował, choć ponoć bardzo niechętnie i zastrzegając przy tym, że "historii nie zmienimy", że przeniesiony zostanie także pomnik.
Ilekroć podnosił ktoś sprawę radzieckiego pomnika, odzywał się, ostatnio w internecie, chór oburzonych, którzy odsądzali od czci i wiary pomysłodawców likwidacji bądź przeniesienia pomnika, argumentując, że powinniśmy szanować własną historię. No właśnie. Trudno się nie zgodzić z taką tezą, zwłaszcza, że pomnik Czerwonej Armii elementem polskich dziejów na pewno nie jest. – To nie nasza historia, tylko radziecka. Pomnik został wzniesiony polskimi rękami, ale na wyraźny rozkaz radzieckiego komendanta miasta – przypominał Leszek Zakrzewski, prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego z Nowego Sącza. Warto zapytać tych, którzy tak cenią kilka betonowych bloków i wymowny napis „Za naszą sowiecką ojczyznę”, dlaczego z równą determinacją nie obstawali przy tym, by na nowosądeckim Rynku nadal wisiały tabliczki z nazwą „Adolf Hitler Platz”.
Wygląda na to, że może nie za szybko, ale sprawa zostanie w końcu rozwiązana. Może sądeckie aleje Wolności wreszcie nie będą swoim własnym zaprzeczeniem. I to jest dobra nowina na nowy rok.