Całował ręce neoprezbiterów i klękał pośród nich, prosząc o błogosławieństwo prymicyjne.
Siedemdziesiąt lat temu ks. Roman Sitko, były rektor WSD w Tarnowie, poniósł śmierć męczeńską. To postać nietuzinkowa, wielkiego serca, mądrości, a zarazem pokory. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Urodził się 30 marca 1880 roku w Czarnej Sędziszowskiej jako ósme dziecko Wawrzyńca i Marii. Gdy miał sześć lat, umarła jego matka, a ojciec, mając na względzie dobro dzieci, ożenił się powtórnie. Już jako mały chłopak dał się poznać z najlepszej strony, jako miły, uczynny i zdolny uczeń, a potem kleryk w tarnowskim seminarium. W 1904 roku przyjmuje święcenia kapłańskie, niedługo potem zostaje kapelanem biskupim, wkrótce notariuszem kurii diecezjalnej, a następnie prefektem Małego Seminarium. W 1907 podejmuje pracę katechety w Mielcu, rozpoczynając tam równocześnie budowę bursy dla młodzieży. Nie tylko dogląda budowy, ale też przeznacza na ten cel wszystkie swe pieniądze. W latach 1921–1936 pełni funkcję kanclerza kurii diecezjalnej i buduje w tym czasie kościół na Rzędzinie, kolejno zostaje rektorem tarnowskiego seminarium. W czasie wojny z narażeniem życia organizuje w Błoniu formację alumnów. 22 V 1941 roku, w uroczystość Wniebowstąpienia, zostaje aresztowany i przewieziony do siedziby gestapo w Tarnowie. Z tarnowskiego więzienia trafia do Krakowa, a stamtąd do obozu w Oświęcimiu, gdzie ginie 12 X 1942 roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.