12 stycznia strażacy z OSP Piekiełko po raz kolejny przyjechali z darami dla tarnowskiego Domu dla Bezdomnych Mężczyzn.
Z Andrzejem Czernkiem, naczelnikiem OSP Piekiełko rozmawia Grzegorz Brożek
- Który to raz przyjechaliście z darami dla bezdomnych?
- Siódmy raz. Zaczęło się od tego, że kilka lat temu widzieliśmy telewizyjną migawkę z tego domu, której towarzyszył apel o pomoc. Postanowiliśmy coś zrobić. Pozbieraliśmy odzież zimową i obuwie, ile się udało, i przywieźliśmy do Tarnowa.
- Nie mieliście beneficjentów bliżej?
- Rzeczywiście, z Piekiełka, które leży koło Tymbarku do Tarnowa mamy ponad
- Dlaczego zajęliście się działalnością charytatywną?
- Jesteśmy małą jednostką, nie mamy specjalistycznego sprzętu strażackiego, toteż nie jesteśmy wzywani zbyt często do interwencji, ale jest w nas chęć działania i nie chcemy siedzieć z boku, z założonymi rękami. Nasze pomaganie zaczęło się w 2000 roku. Wtedy, przez kontakty z s. Magdaleną, nazaretanką zaczęliśmy zbierać fundusze, by pomagać Kościołowi na Wschodzie, na terenie Ukrainy w Czernichowie. Dla werbistów zbieramy znaczki na akcję misyjną. Do misyjnego daru pieniądze, które zbieramy między sobą każdego roku kiedy trzymamy straż przy grobie Pańskim. Od 7 lat przyjeżdżamy z pomocą rzeczową do Tarnowa, do domu dla bezdomnych mężczyzn.
Strażacy z Piekiełka (od lewej): Jakub Klimek, Andrzej Czernek, Leszek Malec i Antoni Filipiak Grzegorz Brożek/GN
- Pomagacie też indywidualnie ludziom w potrzebie?
- Oczywiście, że tak. W styczniu 2012 roku zrobiliśmy zbiórkę i kupiliśmy pogorzelcom lodówkę. W czasie dorocznego memoriału im. Józefa Krzyżaka zbieramy środki na leczenie dzieci: w minionym roku na operację serca Karola Talaski ze Starej Wsi. Jak mamy środki to przed świętami robimy paczki dla ubogich rodzin. Tak to się kręci.
- Dużo jest potrzebujących?
- Bardzo dużo. Ale równie wielu jest takich, którzy chcą się dzielić. Ostatnio przed Bożym Narodzeniem jeden przedsiębiorca ze Słopnic dał mi do ręki niemałą sumę pieniędzy i powiedział „na pewno dobrze to wykorzystasz”. Zrobiliśmy dla biednych paczki. Już nas znają. Często zdarza się, że ludzie do nas przychodzą i przynoszą gotówkę z przeznaczeniem: „wykorzystajcie to na jakiś cel”. Wiedzą, że 100 % tego, co otrzymamy, oddajemy potrzebującym. My dajemy swój czas, swoją pracę. Przez te lata przekonaliśmy się, a nie obracamy milionami, że tak naprawdę liczy się ludzkie serce. Czasem niewielki dar przywraca nadzieję ludziom w potrzebie. To, co dane z serca ma ogromną wartość.