Aż 35 aktorów wystąpiło w przedstawieniu teatralnym, które do tej pory obejrzało prawie 600 osób.
Zespół złożony z młodszych i starszych parafian z Poręby Spytkowskiej wystawił na deskach miejscowej sali teatralnej spektakl „To dziecko”.
Aż 35 osób zagrało historię o małżeństwie, rodzinie, pragnieniu dziecka i niechcianej ciąży. - Ja grałam Milenę, postać bardzo energiczną, nerwową, źle nastawioną do życia. Wszystko zmieniło się w niej pod wpływem ciąży i rozmowy z nauczycielką, dzięki której zaakceptowała swoje dziecko – opowiada Jagoda Krzywda. – Grałem Kacpra, chłopaka, który lekkomyślnie staje się ojcem. Nie chce tego dziecka, ucieka od odpowiedzialności. Jest bohaterem negatywnym, przechodzi jednak przemianę pod wpływem rozmów z księdzem. Zaczyna, podobnie jak Milena, akceptować swoje dziecko – opisuje Jan Kurek.
Od początku wystawiania sztuki obejrzało ją blisko 600 osób z parafii i okolic. – Przyjechałam tu ze Sterkowca, bo w Porębie mam córkę, a moja wnuczka śpiewała kolędę w przedstawieniu. Temat był trudny, ale dzieci podołały. Warto coś takiego robić… aż się popłakałam – mówi Teresa Szymek. Na przesłanie spektaklu zwracało uwagę wiele osób. – Myślę, że to jeden z najważniejszych tematów w Polsce, bo i moralny, społeczny i polityczny. A teatr może to pokazać i poruszyć serca. Zresztą przedtem nie mówiło się tak głośno o poczęciu, ciąży, poronieniu…, ale są takie czasy, że trzeba o tym mówić jasno, także do najmłodszych – podkreśla Krystyna Serbeńska – Biel, nauczyciel z gimnazjum im. Jana Pawła II w Jadownikach Podgrn. – Nie oczekiwałem takiego tematu, myślałem, że sztuka będzie bardziej jasełkowa, a tu taki współczesny problem – dzieli się wrażeniami Wojtek Polak.
Radości z powstania kolejnego przedstawienia nie kryje ks. proboszcz Stanisław Boryczka. – Patrząc na moich parafian, którzy stali się aktorami, odkrywam wielkie pokłady talentu – podkreśla ks. Boryczka.
Reżyserem przedstawienia jest ks. Jacek Drożdż, wikariusz. – Próby trwały cały grudzień, w każdy piątek po trzy godziny. Podziwiam ludzi, że potrafili tak zaplanować swój czas, żeby i nauczyć się tekstu i przychodzić na próby. Po zakończeniu spektaklu już pytali mnie, jaka będzie następna sztuka – śmieje się reżyser.