Wzięło w niej udział prawie 500 młodych zawodników, którzy start w zawodach traktują jak czystą frajdę.
Z Janem Fydą z Koniuszowej (gmina Korzenna), który startował w ptaszkowskiej spartakiadzie 50 lat temu rozmawia Grzegorz Brożek
Grzegorz Brożek: Jak wspomina Pan zawody sprzed 50 lat?
Jan Fyda: Fantastyczne, świetnie to wspominam. Zima była wtedy dość mroźna, śniegu było dużo. Zawody odbywały się nie tu, gdzie dziś, przy wyciągu, ale koło szkoły. Dziś tamte trasy biegowe i zjazdowe są już zabudowane. Z Koniuszowej ze szkoły przyjechaliśmy najpierw do Nowego Sącza, a stamtąd do Ptaszkowej dopiero. Było nas kilku. Wcześniej braliśmy udział w zawodach w Piątkowej, w których zajęliśmy drużynowo 7 miejsce. Dostaliśmy za to do szkoły 7 par nart biegowych. A myśmy potem na tych deskach ćwiczyliśmy. Frajda była wielka.
W jakiej konkurencji pan startował w Ptaszkowej?
- Byłem w 6 klasie szkoły podstawowej. Wystartowałem tu w biegu płaskim na 1500 metrów. Zająłem drugie miejsce. Po trasie wyprzedziłem 4 zawodników, trochę odpuściłem, bo myślałem, że prowadzę. Kiedy wpadłem na metę okazało się, że jeszcze z przodu biegł jeden zawodnik.
Frajda była duża?
- Ogromna. Cieszyłem się bardzo. Wspominałem ostatnio tamte czasy i postanowiłem, że przyjadę do Ptaszkowej na spartakiadę zobaczyć, jak dziś wygląda. Zdecydowałem się też wesprzeć ją finansowo.
Dlaczego wspiera pan dziecięcy sport?
- Bo to ważna sprawa. Po pierwsze takie rekreacyjne uprawianie sportu, ruch na świeżym powietrzu daje zdrowie fizyczne. Jest też psychicznym odpoczynkiem, oderwaniem się od problemów codzienności. Wreszcie dla dzieci i młodzieży jest znacznie lepszym sposobem spędzania czasu niż telewizor, komputer czy Internet.