Kozieniec jest miejscem wyjątkowym z kilku powodów. Najbardziej z religijnego, z racji rozwijającego się kultu Pana Jezusa Miłosiernego.
Z Rynku w Czchowie na Kozieniec jest parę kilometrów. Pod górę. Trochę jak na Kalwarię, które to porównanie w tym wypadku ma głębszy sens. Na miejscu z prawej strony stoi Dom Formacji Misyjnej im. ks. Jana Czuba, z lewej mała kapliczka, a za nią kościół z łaskami słynącym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. Wokół zaś nieprawdopodobne widoki Pogórza. – Ta mała kapliczka to było pierwsze miejsce, w którym był obraz – pokazuje ks. prał. Józef Pamuła, emerytowany proboszcz czchowski. Jest sobota, późne popołudnie. Wokół świątyni krząta się kilka osób, przygotowując ją do niedzielnej celebry. – Stale, nie tylko my, miejscowi, ale ludzie z okolic przyjeżdżają tu, na tę górę, zwłaszcza na niedzielne Msze św. Polubili to miejsce, ten kościół, naszego Pana Jezusa – mówi sprzątająca świątynię kobieta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.