W sprawie o. Mądela trudno wypowiadać się na podstawie jednej narracji, narzuconej przez pokrzywdzonego i „współczujące” mu media.
Dlatego warto w tym względzie posłuchać socjusza prowincji ojców jezuitów, jak również samego prowincjała. A ci wzywali do modlitwy, cierpliwości i pozostawienia całego tego galimatiasu działaniom odpowiedniej władzy kościelnej, w tym przypadku zakonnej.
Forum mediów nie jest właściwym miejscem spowiadania się. Tym miejscem jest konfesjonał, a w szerszym sensie tego słowa - klęcznik. Przez trzydzieści lat w przypadku o. Mądela tak z pewnością było. Dlaczego nie stało się także teraz? Czy konfesjonał stał się za ciasny, a klęcznik zbyt twardy i wymagający? Dlaczego coraz więcej ludzi, w tym duchownych, wypłakuje się w rękaw dziennikarzom, na blogach, tłitach i fejsbukach? W przypadku "pudelkowych" celebrytów to nie dziwi. Ale duchowni, i to z długoletnim „stażem”, znają przecież drogę rozwiązywania nawet największych duchowych problemów, dramatów, rozterek. Dziennikarze nie mają władzy rozgrzeszania, a dziś, kiedy sprzedają się skandal i sensacja, ich zaangażowanie emocjonalne w wysłuchiwanie płaczu innych jest co najmniej wątpliwe. Medialny ekshibicjonizm niczemu nie służy. Obnaża, ale nie leczy.
W sprawie o. Mądela można odkryć także inny poboczny wątek. Wskazała go "Gazeta Krakowska", pisząc o zesłaniu jezuity za karę do prowincjonalnych placówek duszpasterskich, w tym do Nowego Sącza. A przecież mógłby się on spełniać w kontaktach z młodymi, wykształconymi i z wielkich miast. Zapewne w takich ośrodkach do dramatu by nie doszło. Tylko trzeba postawić pytanie, czy o to chodzi w kapłańskim powołaniu? I w czym prowincja jest gorsza od stolicy? Ubolewanie dziennikarzy, że o. Mądel mógłby błyszczeć w Krakowie, a nie w jakimś Nowym Sączu, jest wyrażeniem pogardy zarówno wobec mieszkańców tego beskidzkiego miasta, jak i wobec całego interioru, gdzie, według salonów, żyją wyznawcy katolicyzmu ludowego, więc mniej wartościowego.
Żal mi mieszkańców Sącza, a przede wszystkim parafian ze wspólnoty prowadzonej przez jezuitów. Nie zasłużyli sobie na taki spektakl.