Z ks. abp. Józefem Kowalczykiem, prymasem Polski rozmawia Grzegorz Brożek.
Grzegorz Brożek: - Kiedy Ksiądz Arcybiskup jako mały chłopak chodził po tych polach w rodzinnych Jadownikach Mokrych myślał o tym, gdzie będzie za lat 60?
Ks. abp Józef Kowalczyk: Nigdy do głowy mi nie przyszło, że tyle przeżyję. To wszystko są tajemnice Bożej Opatrzności. Jan Paweł II często o tym mówił, że niezbadane są tajemnice Bożej Opatrzności, że tego nie zrozumiemy, że Pan Bóg prowadzi człowieka swoimi drogami, ma dla każdego z nas indywidualne powołanie. I tak rzeczywiście jest. Własnego życia nie da się zagrać, nie da się sztucznie zaplanować, bo byłoby fałszywe. Trzeba otworzyć się na dar życiowego powołania.
Jakie miejsce w Księdza Arcybiskupa życiu odegrał Jan Paweł II?
Każde spotkanie z nim od najwcześniejszych lat to była tajemnica, szczególne doświadczenie. Pierwsze spotkania z ks. Karolem Wojtyłą odbyły się, gdy przyjeżdżał na Warmię ze swymi studentami. Potem służyłem mu do Mszy św., w czasie jubileuszu kapituły w Gietrzwałdzie. Kolejne spotkania były już w Rzymie. On wysłał mnie do Polski z misją nuncjusza. Poprosił mnie do siebie papież Jan Paweł II którejś niedzieli do Castel Gandolfo i powiedział mi, że pójdę do Warszawy. Odparłem, że nie bardzo rozumiem, ale do Warszawy mogę pojechać w każdej chwili, tylko nie wiem po co. „Pójdziesz i będziesz tam pełnił funkcję nuncjusza. Ja mam pewną wizję i trzeba będzie ją wspólnie realizować” – usłyszałem. Powiedziałem Ojcu Świętemu, że takie wyzwanie to dla mnie Himalaje. Na co odparł mi, że znam trochę Kościół w Polsce, trochę kurię w Rzymie i trzeba będzie działać roztropnie. „Ja będę się modlił, a ty będziesz realizował zadania, o których mówimy i zobaczysz, że z tego coś dobrego wyjdzie”. To były jego słowa.
Złożył Ksiądz Arcybiskup rezygnację na ręce papieża Franciszka…
Nie złożyłem żadnej rezygnacji, tylko mamy przepis prawa kanonicznego, że kto osiągnie wiek 75 lat, informuje formalnie Ojca Świętego o tym i oddaje się do dyspozycji. Ja to zrobiłem z radością. Proszę pamiętać, że mogłem pójść na emeryturę, kiedy miałem już wiek emerytalny przepisany prawem kościelnym dla nuncjusza, czyli lat 70. Ojcu Świętemu zgłosiłem to wtedy. Powiedział że „dobrze, dobrze”, ale posłał mnie do Gniezna. Teraz przyszedł kolejny termin i czekam z radością i uśmiechem na decyzję papieża Franciszka, i jestem w każdej chwili gotowy zająć się czymś innym. Nie mam innej intencji niż realizowanie tego, czego będzie ode mnie oczekiwał Ojciec Święty.
Ma Ksiądz Arcybiskup jakieś plany na emeryturę, która pewnie kiedyś i tak przyjdzie? Zostanie Ekscelencja w rodzinnych Jadownikach Mokrych?
- Ja nie myślę siedzieć w jednym miejscu. Chcę być wędrownym świadkiem Ewangelii. Trochę w Rzymie, trochę w Gnieźnie, trochę w Jadownikach, ale muszę też do Olsztyna, na Warmię zaglądać. Nie chcę jednak teraz snuć wielkich planów, bo to wszystko zależy od Ojca Świętego.
Przeczytaj także informację: