Gromadzi raptem dwustu, trzystu wiernych. Ale siła w nich taka, jaka w tysiącach.
Znajdujemy się prawie dokładnie w miejscu, w którym Grybów spotyka się zarazem z Ptaszkową i Kąclową. Kościoła z głównej drogi nie widać. Choć kaplica dziś należy do parafii w Grybowie, to stoimy jednak w Ptaszkowej. Fundament wiary W 1940 roku Katarzyna i Piotr Gurbowie ofiarowali 8 morgów pola na to, żeby stanęła tu kaplica. Mimo działań wojennych, ludzie wzięli się do roboty. – W czasie wojny stały tu tylko fundamenty, nic więcej, a jednak na tych fundamentach stawiano, przynajmniej w święto patrona, św. Piotra, ołtarz i odprawiano Msze – opowiada Tomasz Bochenek, którego rodzina od lat opiekuje się kaplicą. Marzenia o budowie zrealizowali po wojnie. Ludzie wiedzieli, że z nową władzą ludową łatwo nie będzie. – Po tym, jak naprawili tunel na Kamionce i ruszyły pociągi, koleją sprowadzili tu barak z byłego obozu w Pustkowie koło Dębicy i postawili na fundamentach – dodaje Tomasz. Tak minęło 20 lat. Mieli kaplicę, małą, ciasną, ale własną. W 1965 roku dostawili prezbiterium, dwie zakrystie i przedsionek z wieżą. Dziś cały czas coś przy kaplicy ta mała społeczność robi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.