Nie zanosi się, aby rychło zakończyły się problemy mieszkańców podbocheńskiej Łapczycy.
O Łapczycy głośno jest od kilku lat. Ostatnio pod koniec sierpnia w wypadku busa i ciężarówki zginął 10-letni chłopak, a dalszych 15 osób zostało rannych. Choć nie byli mieszkańcami wsi, to właśnie łapczyccy ludzie pytają całkiem zasadnie: czy długo jeszcze musimy ginąć na drodze. Nie mogą się doprosić od nikogo obiecywanej latami obwodnicy, w sprawie której wszyscy umywają ręce.
Nie wygląda na to, że o obwodnicę postara się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, bo choć ją zaplanowała, to parametry drogi określiła na takim poziomie, że długo nie znajdą się pieniądze na jej wybudowanie. Być może poziom bezpieczeństwa na drodze w Łapczycy poprawiłoby postawienie kilku fotoradarów, progów zwalniających czyli tzw. leżących policjantów, regularne kontrole drogowe, tyle, że to rozwiązanie połowiczne. Mieszkańcy protestują i niewykluczone, że niebawem znów zablokują drogę domagając się rozwiązania problemu.
Okazuje się, że mógłby pomóc Tarnów, ale nie chce. To właśnie sprzeciw tego miasta, w związku z brakiem wschodniego łącznika autostrady z drogą krajową nr 4 w Tarnowie powoduje, że ciężarówki muszą jeździć przez Łapczycę. Tarnów w tym względzie nie chce popuścić, mimo, iż domagają się tego samorządy na zachód od Tarnowa, a ludzie w Łapczycy proszą: dajcie nam żyć! Wszyscy pilnują swojego interesu, a ludzie dalej, jak dawniej, spokojnie giną w Łapczycy.