Portal broni ideologii? Takie można odnieść wrażenie...
W odpowiedzi na inicjatywę kilkudziesięciu ojców z Sądecczyzny, którzy publicznie zaprotestowali przeciw ingerowaniu w wychowanie ich dzieci przez różnych inżynierów społecznych, w tym propagatorów gender, portal Sądeczanin wytoczył armatę, to znaczy zamieścił tekst dr Anny Nacher z Instytutu Sztuk Audiowizualnych UJ, która mówi najpierw o rzeczach oczywistych, na przykład takich, że role społeczno-kulturowe kobiet i mężczyzn zmieniały się lub wyglądały różnie w ciągu dziejów oraz że równie różnie prezentują się w odmiennych kręgach kulturowych. Ależ to wszyscy wiedzą. I nie potrzeba tworzenia specjalnych „gender studies”, żeby to badać. Wystarczyłoby badania ról społecznych kobiet i mężczyzn włączyć w działalność istniejących już kierunków humanistyki, jak historia czy socjologia. Ale przynajmniej ileś tam osób ma pracę, pobierając pensje z publicznych – czytaj: naszych – podatków, choć „gender studies” nie mają naukowych podstaw. Świetnie pokazuje to film norweskiego komika, który obnażył „teoretyczne” podstawy ideologii gender, dzięki czemu zamknięto na uniwersytecie w Oslo najbardziej nowoczesny i modny ośrodek „studiów”.
Pani doktor pisze, że „biologia nie decyduje o płci kulturowej, a złożone związki między tymi dwiema sferami są przedmiotem badań w ramach gender studies (studiów nad kulturową tożsamością płci), rozwijanych także na polskich uniwersytetach”. Skoro płeć biologiczna nie decyduje o płci kulturowej, to po co badać ich wzajemne związki i to za nasze pieniądze? A skąd pani doktor wie, że – używając jej określeń – sex nie decyduje o gender? Jakie ma naukowe podstawy, by tak twierdzić? Dopóki tego łaskawie niedouczonym ojcom, biskupom i innym wrogom gender nie wyjaśni, pozostanie wrażenie, że uprawia nie naukę, lecz ideologię właśnie. Zanim jednak objawi naukowe podstawy gender, radzę obejrzeć film norweskiego komika, by w porę uchronić się przed śmiesznością. I to samo radzę Sądeczaninowi. A wszystkim w nowym roku życzę spokoju od wszelkiej maści inżynierów społecznych, którzy z „troską” chcą się pochylić nad naszymi miasteczkami i wsiami, rodzinami i niewinnymi dziećmi.