A my mamy 960 godzin.
Czyli 40 wyjątkowych dni, będących pamiątką czterdziestodniowego postu Jezusa na pustyni.
Rozpoczęliśmy je od posypania głów popiołem. I co dalej? Możliwości jest mnóstwo, potrzeba tylko chęci. Z tym jest różnie, bo lenistwo szczególnie mocno daje nam się wtedy we znaki. Te dni to czas na znalezienie swej pustyni. Może nią być częstsze czytanie Pisma św., codzienna adoracja, post, większa wrażliwość na potrzebujących. To dobra okazja, by sięgnąć do biblijnej tradycji i przekazać na rzecz Kościoła dziesięcinę, która potem mocno zmienia perspektywę domowego budżetu.
Naszą pustynią może też być częstsze przystępowanie do Sakramentu Pokuty, który za każdym razem jest nawróceniem człowieka, o czym przeczytać można w najbliższym numerze Gościa Tarnowskiego. To nawrócenie dokonuje się w tradycyjnych pięciu warunkach dobrej spowiedzi. Czy wypełniamy każdy w nich? Jak mówią spowiednicy, penitenci często zapominają o postanowieniu poprawy, a bez niego nie ma dyspozycji do otrzymania rozgrzeszenia.
Jezus żyje i tylko czeka, abyśmy to odkryli. Sakrament pokuty to najgłębsze miejsce na spotkanie z Nim, z Jezusem Miłosiernym. Warto wyruszyć na to spotkanie. Wszak zegar tyka. I to nie tylko ten wielkopostny, ale i naszego życia.