Był na dnie albo, jak mówi, w piekle. Tam spotkał Boga i zaczął nowe życie. Teraz Jerzy Jindracek opowiada o tym innym.
Urodził się w Jaśle w katolickiej rodzinie, wychowywany był przez dziadków. – Kiedy miałem 15 lat, powiedziałem Bogu: „Spadaj!”. Potem już w ogóle przestałem wierzyć w Jego istnienie, głównie przez nałóg. W liceum był alkohol, a potem, już po maturze, mocniejsze rzeczy. Kompot przede wszystkim. „Słynny” polski wynalazek. W rzeczywistości wciągałem wszystko. I tak zaczęło się 20 lat piekła, życia w kompletnej degrengoladzie, moralnej zwłaszcza. Nie było takiej rzeczy, której bym nie zrobił, żeby zdobyć działkę – opowiada. Teraz chce o tym jak najszybciej zapomnieć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.