Przez półtorej godziny byłem mędrcem. Ale to minęło. Zdążyły mnie jednak dopaść smutne myśli.
To wspaniałe uczucie – być mędrcem, choćby przez półtorej godziny. Mnie się to zdarzyło podczas kolejnej debaty oksfordzkiej Tarnowskiej Ligii Debatanckiej. Co prawda zasiadałem w „loży mędrców”, co nie brzmi może dobrze, wiecie – loża – masoneria – ekskomunika – ale miło było poznać nowych ludzi, innych mędrców, jak i młodych, którzy zmagali się z tezą zawartą w cytacie z Norwida „Polacy naród wielki, społeczeństwo żadne”.
Zespół „propozycji” wyraźnie oddzielał naród od społeczeństwa. Naród to dla nich historia, nawet wielka, od czego się nie odżegnywali, ale bardzo mocno podkreślali. To cała nasza martyrologia, symbolika, tożsamość i duma. Gorzej z tym, co teraz, czyli społeczeństwem. Jesteśmy marni, czyli leniwi, kłótliwi, zawistni, wiecznie narzekający, podzieleni, niezaangażowani, egoiści, z których nic nie da się sensownego ulepić. Nawet Plastusia.
Zespół „opozycji” bronił nie tylko wielkości narodu, ale i wielkości społeczeństwa dowodząc, że między narodem i społeczeństwem nie ma podziału, lecz wynikanie. Jakie społeczeństwo, taki naród. Skoro jesteśmy narodowo wielcy, to i społecznie. Zdziwiłem się, że argumentami za wielkością obydwu rzeczywistości jest religia, która owszem jednoczy, ale jednak przekracza bariery narodowe. Drugim była popkultura, a przykładem świadczącym o wielkości naszego społeczeństwa było kibicowanie pasterkom ubijającym masło na badziewnym konkursie Eurowizji. Bez komentarza. Dopiero potem „opozycja” zaczęła podawać sensowne przykłady włączania się ludzi w budowanie społeczeństwa obywatelskiego, także przez młodych. Strażak, harcerz, wolontariusz, krwiodawca… Okazuje się, że mamy mniejszość – to prawda – która chce i zmienia świat wokół siebie. Ale czy historią nie rządzą aktywne mniejszości? Faktem jest, że „opozycja” napełniła mnie dobrą energią, optymizmem i nadzieją.
Niestety, wygrała „propozycja”. I wtedy naszły mnie smutne myśli. A co, jeśli broniąc swoje tezy, rzeczywiście tak myślą? Żeśmy żadnym społeczeństwem? Boję się, że wielu głowach zasiano pesymistyczne ziarno obrazu naszego społeczeństwa, którego musimy się wstydzić, podobnie jak całego narodu i jego historii. Oby ta radośniejsza „opozycja” zwyciężyła w realu.