Biskup tarnowski Andrzej Jeż 15 sierpnia ogłosi kościół w Bruśniku sanktuarium Matki Bożej.
W głównym ołtarzu kościoła znajduje się obraz Madonny z Dzieciątkiem. - Namalowany jest na deskach z drzewa lipowego, o wymiarach 83 na
Pierwsza wzmianka o nim jako o obrazie uprzywilejowanym pochodzi z 1694 roku. Spis wotów z 1777 roku jest bardzo obszerny. Na kosztowności połasił się jednak zaborca i nigdy ich nie oddał. - Wota mamy do dziś, choć może skromniejsze są niż niegdyś i jest ich mniej. Przybywają również nowe, dlatego wykonaliśmy nie tak dawno skrzyneczki na te serdeczne dary dla Maryi - mówi ks. Sylwester Krużel, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium.
Ks. Sylwester Krużel ma nadzieję, że uda się w przyszłości doprowadzić do koronacji wizerunku Maryi z Bruśnika Grzegorz Brożek /Foto Gość
Matka Boża nie skąpiła tu nigdy łask dla tych, którzy się do Niej uciekali. - O kulcie świadczą liczne pisemne podziękowania za opiekę w czasie ostatnich wojen, cudowne uzdrowienia. Wyrazem czci Matki Bożej są pieśni śpiewane po domach i w kościele, ułożone przez Boguchwała Ludomira Mariampolskiego i innych poetów ludowych - pisał ks. Walaszek 20 lat temu. Nic się nie zmieniło.
- Jak bardzo ludzie ukochali Matkę Bożą Bruśnicką, widać zwłaszcza w czasie odpustu na 15 sierpnia. Przybywają tłumy ludzi. Piesze pielgrzymki m.in. z Bobowej, Jankowej, Lipnicy Wielkiej - mówi ks. Sylwester.
Odpust jest krótki, trzydniowy. Ruch do Bruśnika jest jednak całoroczny. - Ludzie z okolic przychodzą zamawiać Msze św. o wstawiennictwo Madonny w czasie choroby, o szczęśliwe rozwiązanie, o zdrowie dzieci etc. - dodaje kustosz.
Wydawało się kiedyś, że rosnąca popularność sąsiedniej Jamnej i kult tamtejszej Matki Bożej Niezawodnej Nadziei „przyćmi” Bruśnik. - Tak sądziliśmy, ale nic się takiego nie stało - uśmiecha się ks. Krużel. - Wraz z wiernymi mamy nadzieję, że kiedyś uda się doprowadzić do koronacji naszego obrazu Matki Bożej - dodaje duszpasterz.