W Wierzchosławicach odbyły się 15 sierpnia obchody 94. Rocznicy Cudu nad Wisłą.
Obchody zorganizowało Towarzystwo Przyjaciół Muzeum W. Witosa w Wierzchosławicach oraz Muzeum Okręgowe w Tarnowie. Po Mszy św. w kościele parafialnym w intencji ojczyzny i ofiar wojny polsko-bolszewickiej uczestnicy spotkania złożyli kwiaty na grobie Wincentego Witosa i Stanisława Mierzwy. Po tym udali się do Muzeum Witosa, przy którym odbył się piknik historyczny. W jego trakcie odsłonięto wystawę „Wincenty Witos - premier rządu 1920”. W czasie spotkania zaprezentowała się również grupa rekontrukcyjna 16. Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej.
Grzegorz Brożek /Foto Gość - Kiedy bolszewicy stanęli pod Warszawą, do Wierzchosławic przyjechał adiutant Piłsudskiego, by prosić Witosa o przyjazd do stolicy i objęcie steru Rządu Obrony Narodowej. Zastał go w polu. Witos poszedł tam, jak wspomina: „celem orki pod łubin i wywiezienia trochę nawozu w pole”. Do Warszawy pojechał, jak skończył robotę - przypomina Janusz Skicki, kierownik Muzeum W. Witosa w Wierzchosławicach.
W dawnej stodole przechowywany jest do dziś pług, od którego wówczas Witosa oderwały - w sensie dosłownym - sprawy państwowe. Pojechał premier na wojnę, poszła za nim i polska wieś.
- To była ewidentna zasługa Witosa, że zmobilizował chłopów do walki z bolszewikami. On był twórcą tzw. czynu chłopskiego - mówi historyk, ks. dr Ryszard Banach z Tarnowa.
W Polsce międzywojennej stała za Witosem cała wieś, grubo ponad połowa społeczeństwa. - W wojsku polskim, które broniło kraju przed czerwoną zarazą, około 80 proc. żołnierzy to byli ludzie wzięci spod strzechy, synowie chłopscy - dodaje Janusz Skicki.