Męcina świętowała srebrny jubileusz kapłaństwa swego rodaka o. Jacka Janasa, misjonarza z Afryki.
Wspólnota parafii Św. Antoniego Opata w Męcinie 31 sierpnia uczestniczyła w kapłańskim srebrnym jubileuszu rodaka ojca Jacka Janasa z zakonu bernardynów.
- Był to także dzień dziękczynienia za tegoroczny chleb, parafialne dożynki. Chleb ten konsekrowany przez kapłana staje się Ciałem Chrystusa. Dobrze zatem w dożynkowe dziękczynienie wpisuje się dziękczynienie za posługę kapłana i misjonarza - mówi ks. Antoni Piś, proboszcz parafii.
Uczestnikami jubileuszu byli między innymi ojcowie bernardyni z Krakowa, Kalwarii Zebrzydowskiej, dawni i obecni bernardyńscy misjonarze w Demokratycznej Republice Kongo na czele z ojcem prowincjałem o. Jarosławem Kanią.
- Można powiedzieć, że zapoczątkował szereg misyjnych powołań z parafii. Kolejnymi misjonarzami są ks. Stanisław Worwa od 10 lat w Czadzie i ks. Paweł Wróbel od roku w Republice Środkowoafrykańskiej. Trzeba też wspomnieć o dwóch powołaniach misyjnych sióstr zakonnych s. Genowefy Kudlik w zakonie sióstr klawerianek i s. Magdaleny Orczykowskiej w zgromadzeniu Sióstr Białych czyli Misjonarek NMP Królowej Afryki - wylicza ks. Antoni Piś.
Od 1992 roku ojciec Jacek pełni posługę duszpasterską na misji Kinkondja. Po podziale tej wielkiej obszarowo afrykańskiej parafii, od 2006 został proboszczem na misji Kinkondja. Swą duszpasterską opieką obejmuje ludność rozsianą po wioskach, przemierzając duże odległości po tamtejszych bezdrożach, by dotrzeć do nich z kapłańską posługą. W centrum jego parafii znajduje się między innymi szkoła średnia i szpital, w których posługuje. Ojciec Jacek z wielką wytrwałością trwa na misjach świętych. - Podziwiamy jako parafianie jego optymizm chrześcijański i misyjny zapał. Przy tym zawsze wyróżniała go skromność, nigdy się nie narzucał, zawsze gotów był do znoszenia misyjnego trudu, niewygód i zagrożeń - podkreśla ks. Antoni.
W ciągu długiego czasu pracy misyjnej w Kongo o. Jacek był w centrum toczących się tam walk, doświadczał realnych zagrożeń utraty zdrowia i życia, gdy do głosu dochodziły środowiska, dla których życie nie miało wartości i wiele osób przez nich było okrutnie kaleczonych a nawet zabijanych. W każdej sytuacji wiernie pozostawał ze swoimi parafianami.