Bp Andrzej Jeż napisał list do diecezjan na tegoroczny Wielki Post.
Umiłowani Diecezjanie!
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). Echo tych słów wypowiedzianych po raz pierwszy 2000 lat temu w Galilei na początku publicznej działalności P. Jezusa i powtórzonych blisko 1050 lat temu na ziemi Polan, dociera dziś do nas, na progu Wielkiego Postu.
Ich treścią żyje w tym roku duszpasterskim, cały Kościół w Polsce, a nasza Diecezja doświadcza obfitych owoców nawrócenia, będących skutkiem trwającej od dwóch lat peregrynacji Obrazu Pana Jezusa Miłosiernego.
Czym jest nawrócenie?
Zasadniczą treścią nawrócenia jest, przede wszystkim, odwrócenie się od grzechu, zerwanie z nim, oraz zdecydowane postanowienie, by do niego już nie powracać i za niego wynagradzać. Odwrócenie się od grzechu, to pierwszy istotny wymiar procesu nawrócenia.
Drugim elementem procesu nawrócenia jest religijne zwrócenie się do Boga, opowiedzenie się za Chrystusem, pójście za Nim w pełnej gotowości naśladowania Go i przylgnięcia do Niego całym swoim życiem.
W przypowieści o synu marnotrawnym św. Łukasz dobitnie ukazał, że w procesie nawrócenia jest najpierw odwrócenie się od zła, a następnie powrót do domu dobrego Ojca „bogatego w miłosierdzie" (por. Łk 15, 18; Ef 2, 4).
Zarówno początek jak i cały proces duchowej przemiany dokonuje się pod wpływem, nieraz bardzo delikatnego, działania łaski Bożej. Ale w procesie nawrócenia konieczny jest także osobisty wysiłek człowieka i jego współdziałanie ze zbawczym dziełem Chrystusa. Syn marnotrawny pod wpływem łaski Bożej „wszedł w siebie i zastanowił się", postanawiając powrócić do domu swego Ojca.
Sumienie przestrzenią nawrócenia
Siostry i Bracia! Nie jest możliwe nawrócenie, bez wcześniejszego „wejścia w siebie” i rozeznania w sobie tego, co dobre i tego co złe. To rozeznanie nazywa się powszechnie sumieniem.
Prawdę o sumieniu przypomniał i opisał Sobór Watykański II w słowach: „Sumienie jest najskrytszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, w nim pozostaje on sam z Bogiem, którego głos rozbrzmiewa w jego wnętrzu". Ten głos zaświadcza, co jest dobre, a co złe, „wzywa zawsze do miłowania i czynienia dobra oraz unikania zła”, mówi człowiekowi: „czyń to, tamtego unikaj” (por. KDK 16).
Człowiek jest w stanie pokonać w sobie zło pod jednym warunkiem, że zdobędzie się na pokorne wyznanie: „Uznaję mój grzech" (Ps 50, 5). Nie tylko „poznaję" lecz „uznaję". Brak uznania grzechu jest największym dramatem człowieka, zasługującym na Izajaszowe, wstrząsające „Biada". „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem" (Iz 5, 20).
Liturgia Kościoła kieruje do nas rozmaite wezwania. Fundamentalne znaczenie posiada wezwanie na początku Mszy św.: „Uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni”. Tylko ten może godnie uczestniczyć w wielkich tajemnicach Boga, Kościoła i zbawienia, kto uzna swój grzech. Kto tego nie uczyni pozbawia się prawa uczestnictwa w świętych Tajemnicach naszego zbawienia! Pod tym względem był bardzo stanowczy i jednoznaczny św. Ambroży. Dopóki cesarz Teodozjusz Wielki nie chciał uznać i odpokutować za zbrodnię dokonaną na 7000 niewinnych ludziach, z polecenia biskupa Ambrożego, nie miał wstępu do świątyni.
Potrzeba formacji naszych sumień
Umiłowani! Sumienie jest rzeczywistością religijną, mającą swoje źródło w Bogu. „W głębi sumienia człowiek jedynie odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada". To odkrycie może być błędne, ponieważ umysł człowieka na skutek skażenia grzechem pierworodnym jest narażony na błędy. Dlatego sumienie potrzebuje kierownictwa, aby nie zeszło na bezdroża.
Jak bardzo sumienie ludzkie potrzebuje formacji świadczy fakt, że bardzo często poszczególne sektory naszego życia mają własne, ustanowione przez kogoś zasady postępowania. Bardzo często przynależność np. do jakiejś korporacji, nie wiąże się wyłącznie z określoną pracą, ale również z przyjęciem pewnego etosu, który zwykle nie jest - w całości lub części - zgodny z etosem chrześcijańskim. Szereg wyborów dokonywanych w ramach zaangażowania zawodowego odwołuje się jedynie do rachunku ekonomicznego, a nie do rachunku sumienia. Zysk i jego maksymalizacja są traktowane w wielu przedsiębiorstwach jako jedyny wyznacznik wartości pracy i pracownika.
Zasady moralne przyjmowane w życiu osobistym i rodzinnym różnią się zasadniczo od zasad przyjmowanych w pracy zawodowej czy w przestrzeni społeczno-politycznej. Powoduje to swoistą schizofrenię moralną, objawiającą się uznawaniem równocześnie wielu etyk, których pogodzenie jest niemożliwe. Ludzie, którzy uznają się za wierzących, w niektórych obszarach życia opierają się na niechrześcijańskich lub wprost antychrześcijańskich zasadach moralnych lub są do ich przyjęcia nakłaniani! Dzieje się tak, gdy ręce, które mają leczyć zmusza się do zabijania, gdy odmawia się prawa do sprzeciwu sumienia, gdy poprawność ewangeliczną zastępuje się poprawnością polityczną w parlamencie, w mediach, w osobistych wyborach moralnych!