Bul minął, została nadzieja

Jesteśmy Polską wiejską, Polską płotów, Polską emigrantów - wciąż jednak Polską.

W tych częściach Małopolski i Podkarpacia, które leżą w diecezji tarnowskiej, kampania prezydencka należała do nudnych. Owszem, pojawił się w kilku miejscach Andrzej Duda, a nawet ustępujący prezydent Bronisław Komorowski.

Mimo to kampania bardziej działa się na płotach niż podczas przedwyborczych mitingów. Wiadomo – Polska wiejska, więc gdzieżby Bronisław Komorowski i PO zniżali się do sztachet w ogrodzeniach. A Duda potrafił i jego plakatów i banerów było najwięcej.

Kandydat Prawa i Sprawiedliwości wygrał wszędzie, mając w wielu wsiach i miasteczkach ponad 70, a nawet 80 proc. głosów.

Nie umknęło to, oczywiście, hejterom z PO, którzy od razu okrzyknęli A. Dudę królem wiejskim, prezydentem z płotów, na którego zagłosowali ludzie z żadnym lub nieliczącym się wykształceniem. Któż by jednak chciał słuchać kilku, może kilkunastu osób, które w Tarnowie na pl. Sobieskiego okrzyknęły się „znanymi tarnowianami” popierającymi Bronka, że musi. Musi to na Rusi, a w Małej Polsce...

Smuci ta pogarda „elit” wobec społeczeństwa, które je żywi, przymuszone do niechcianej emigracji za chlebem, by kolesiom i znajomym „króliczka” żyło się lepiej. Smuci pogarda dla młodych, którzy zaraz po maturze myślą o wyjeździe z Polski i nie robią tego bynajmniej z ciekawości. Smuci pogarda dla emerytów i starszych, którym wcześniej różne „Kuby” chciały zabrać dowód, by nie głosowali.

Tak, jesteśmy Polską wiejską, Polską płotów, Polską emigrantów – wciąż jednak Polską. I jej należy się elementarny szacunek. A tego znów zabrakło po stronie B. Komorowskiego i jego partii.

Co teraz? Zauważam wielki ładunek nadziei, chęć zmian, poczucia świeżego wiatru w dusznej przestrzeni życia. Jak A. Duda wykorzysta ten potencjał? Świetnie, że zaraz po wyborach wczesnym rankiem rozdawał ludziom kawę. Ale ludzie nie potrzebują kawy, chyba że ze „Starbunia”, a na to musi ich być samych stać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..