Kiedy opadną już wszystkie emocje związane z nawiedzeniem obrazu, warto się zastanowić nad tym, co teraz będzie.
Nie ulega wątpliwości, że nawiedzenie parafii w diecezji tarnowskiej przez obraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz relikwie św. s. Faustyny i św. Jana Pawła II było ważnym przeżyciem duchowym.
Peregrynację w każdej wspólnocie poprzedziły długie przygotowania. Były pielgrzymki do Łagiewnik, nowenny dziewięciu miesięcy albo dziewięciu tygodni, nabożeństwa, misje, rekolekcje, dni pojednania i pokuty.
W porównaniu do nawiedzenia diecezji przez obraz Matki Bożej Częstochowskiej zrezygnowano z kosztującego wiele wysiłku i pieniędzy „strojenia” parafii, żeby bardziej skupić się nad porządkowaniem serc.
Mimo to każde nawiedzenie było spektakularne. Po obraz wychodziły nieraz długie i barwne procesje, grały orkiestry, śpiewały zespoły ludowe, kościoły tonęły w misternie ułożonych kwiatach.
Obraz witany był godnie, a w wielu parafiach czuwano przy nim całą dobę. Od wrażeń zapisanych przez aparaty fotograficzne oraz od próśb i podziękowań pęczniały kroniki nawiedzenia i specjalne księgi łask.
W parafii NSPJ w Dębicy – Latoszynie taką księgę wydano nawet drukiem i okazało się, że najwięcej próśb dotyczy rodzin doświadczających różnych problemów. Chyba warto będzie przeanalizować wszystkie księgi, żeby podjąć konkretne kroki duszpasterskie. Pomyłką byłoby odłożenie tych spisów na górną półkę w kancelariach parafialnych.
Ideą samej peregrynacji, było ożywienie kultu Najświętszego Sakramentu, by ludzie docenili wartość zgiętych kolan i tego, że duszpasterstwo można uprawiać także na klęczkach, a czasem tylko w ten sposób.
Równorzędnym celem było ożywienie caritas, czyli miłości względem potrzebujących. Czy to się udało? W wielu parafiach podjęto konkretne działania – wprowadzono specjalne nabożeństwa do Bożego miłosierdzia w kalendarzu tygodniowym lub miesięcznym w życiu parafii. Były też wspólnoty, które przy zwyczajnej pracy Caritas parafialnej postanowiły zrobić coś więcej dla ubogich.
Piękno peregrynacji w parafiach mogliśmy zobaczyć sami odwiedzając wybrane – niestety – wspólnoty. Dziękujemy wszystkim za gościnne przyjęcie, a zwłaszcza tym, którzy zaglądali na naszą stronę, gdzie dzieliliśmy się wrażeniami w tekstach i galeriach zdjęć.
Patrząc na te ostatnie, z pożegnania obrazu, można było się przekonać, że miłosierdzia Bożego najbardziej potrzebują księża i osoby starsze. Zabrakło w kościele bł. Karoliny rodzin i młodych. W każdym bądź razie było ich niewielu. Aż się prosiło, żeby podczas liturgii można było usłyszeć i zobaczyć przyszłych gospodarzy Światowych Dni Młodzieży, którzy mogliby zaśpiewać na przykład hymn ŚDM i w pewien sposób przedłużyć samą peregrynację, która przerodzi się wkrótce w Rok święty poświęcony Bożemu miłosierdziu.
Co teraz, kiedy obraz powraca do Łagiewnik? Podczas nabożeństw powitalnych często zwracano się do Jezusa, przez pośrednictwo ikony, jak gdyby dopiero co przybył do parafii.
A przecież stale tam przebywa, w niejednej od kilkuset lat. Mimo to odnosiło się wrażenie, że Jezus przyszedł teraz. I co gorsza – odchodzi. Kto zatem JEST w tabernakulum?
Chyba nie pozostaje teraz nic innego, jak podkreślać, że On tu i teraz z nami jest, że czeka cierpliwie na nas w tabernakulach, na ołtarzach i ambonach, i w konfesjonałach. Obraz odchodzi. Jezus zostaje.
Zostają też ludzkie prośby nabrzmiałe od problemów. Zostają młodzi, którzy muszą odkryć swoje miejsce w Kościele. Nie po to, by pokazać się w nim podczas Światowych Dni Młodzieży. Muszą odkryć, że są nadzieją.