Wyświęcony na kapłana w 1986 roku. W 1990 roku wyjeżdża na Czarny Ląd. – Jeśli dziś mówię, że jestem „u siebie”, to myślę o kongijskim Brazzaville – mówi misjonarz.
W Rzuchowej koło Tarnowa 26 lipca ks. Bogdan Piotrowski z wiernymi dziękował Bogu za 25 lat swojej pracy misyjnej na Czarnym Lądzie. – Dlaczego? Nie wiem. Poczułem, że powinienem wybrać misje. Powołanie. To jest tak samo, jak z odpowiedzią, dlaczego zostałeś księdzem – opowiada. Od razu trafił do Konga. Najpierw było Mindouli, potem z ks. Janem Czubą pracowali w Loulombo. Potem ks. Bogdan trafia do Misafou. Od 18 lat jest w stolicy, Brazzaville. – Jest parę wyzwań. Klanowość stojąca nad wszystkim. Działalność czarowników czy fetyszyzerów. Chodzą do nich, by zdjąć bądź rzucić czary. Ale w Brazzaville nie jest źle, bo chrześcijanie się z tego spowiadają. Mają tę świadomość, że źle robią – opowiada misjonarz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.