Co to będzie, jak przegra awangarda?

Winter is coming! Pomyślałem z lękiem patrząc na ponure niebo nad "Marcinką". Ostatnią górą Karpat.

Zmartwiły mnie ostatnie debaty, w których zjednoczona partia wszystkich obywateli Europy i kraju nad Wisłą, wypadła blado i nieprzekonująco.

Co więcej, mój nieukrywany smutek zauważyła pani na stoisku mięsnym, gdzie zazwyczaj kupuję świeżą szynkę ze świnek, które brutalnie ktoś odsunął od korytka.

Ksiądz się czegoś boi? – zapytała z troską pani Jadzia. Musiałem się przyznać, no bo komu, jak nie pani Jadzi, powiedzieć o swoim zmartwieniu. Toż ona może je od razu odciąć jednym szastem-prastem wielkiego tasaka, którym delikatnie wodzi pod ladzie.

Pani od mięsa przytaknęła moim obawom, że dziecinne „po po” przestało już znaczyć „gorące”. Ją też jakiś ostatnio lęk dopada, że jak wygra ta żydowska partia… – Ale jaka żydowska? – zapytałem zaciekawiony? – No ta, co ma nazwę ze Starego Testamentu! Przypadek?! – odpowiedziała pytaniem pani Jadzia.

Więc, zwierza się dalej białogłowa, że „śniło mi się, że jak przegra PO, to Urszula Augustyn wróci do Tarnowa i będzie znów dziennikarką katolicką, a ten Robert Wardzała zacznie żużlować po żużlu. A z kolei Krystyna Skowrońska będzie częściej bywać na parafialnych odpustach. A ten z Sącza, od nędznych resztek, czyli Minister Skarbu Andrzej Czerwiński zostanie uznany skarbem Sądecczyzny i jako taki nie będzie nikomu prywatyzowany”.

Uśmiałem się z tej perory pani Jadzi, ale w duchu przyznawałem jej rację. Bo jakże to tak? Mielibyśmy azali znów stać się Ciemnogrodem Europy? Przecie nasi posłowie i posłanki z PO są awangardą, lokomotywą, ba pendolinem naszego zaścianka. Jeśli przegrają te wybory, to będzie się rodziło więcej chorych dzieci. Kochający inaczej nie będą się mogli całować w drzwiach katedry, bo świetlana idea bez-związków wszelakich upadnie pod butem nierozerwalnego związku jednego mężczyzny z jedną kobietą. Sześciolatki wrócą do domów i ich mamusie nie będą mogły się realizować. I już nie będzie więcej obywateli produkowanych w probówce za publiczne pieniądze. Oddalimy się z pewnością od Europy, która będzie się z nas półsierpem śmiać.

Pani Jadzia jeszcze długo mówiła delikatnie gładząc tasakiem ladę, a mnie się coraz bardziej odechciewało szyneczki. Już sam widok cywilizowanej bądź co bądź jatki podnosił mi ciśnienie. Pomyślałem, że trzeba się będzie nawrócić na „jarskie”... – To co, podać to, co zwykle? – zapytała pani Jadzia. – Nie dziękuję, zostanę dziś przy poście, bo to mi dziś służy, czego nie zjem – odpowiedziałem sentencjonalnie na odchodne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..