Potrafił poświęcić życie dla ratowania innych, ale bohaterstwem wykazały się też Marcinkowice, które uratowały jego.
Właśnie tam, w Marcinkowicach niedaleko Nowego Sącza, stanął dąb pamięci Jana Karskiego, legendarnego emisariusza Polski Podziemnej, który pierwszy głośno mówił o zbrodniach hitlerowskich w Polsce.
W 1940 roku, po brawurowej akcji uwolnienia ze szpitala w Nowym Sączu, Karski został ukryty w majątku Morawskich w Marcinkowicach (w gajówce na Łazach). W akcie zemsty Niemcy rozstrzeli 32 osoby w Biegonicach. Niektórzy, jak Jan Morawski, trafili do obozu koncentracyjnego.
"Nie ma wątpliwości – przyszły bohater II wojny został tu właśnie ocalony. Nie byłoby późniejszego Jana Karskiego gdyby nie patriotyczny czyn marcinkowicki" – napisali w zaproszeniu na uroczystości organizatorzy: Wiesława Kozielewska-Trzaska (bratanica i córka chrzestna Jana Karskiego), Małgorzata Morawska (córka Jana Morawskiego), Waldemar Piasecki (przewodniczący Towarzystwa Jana Karskiego) oraz ks. prałat Józef Babicz (proboszcz Parafii Niepokalanego Serca NMP).
Z okazji 75. rocznicy uratowania Jana Karskiego (właśc. Jana Romualda Kozielewskiego) 22 XI w Marcinkowicach posadzono dąb jego pamięci. – Karski bardzo wiele mówi nam swoim życiem i dokonaniami. Wielki patriota, potrafił poświęcić swoje życie dla ratowania innych – mówił podczas Mszy św. bp Tadeusz Pieronek. Po niej biskup wraz z krakowskim rabinem Avigdor Baumol poprowadzili modlitwę ekumeniczną.