Synaj w Mielcu. Po zawiązaniu wspólnoty prawie 5 tys. młodych z całej diecezji ruszyło na swoją górę przymierza z Bogiem.
- Idźcie przez ulice Mielca i świadczcie o Jezusie Chrystusie, bo są ludzie, którzy będą was oglądać. Są ludzie, którzy potrzebują waszego świadectwa. Ale życzę wam, byście przeżyli wewnętrzne intymne spotkanie z Jezusem Chrystusem. Będziecie mieli okazję uczestniczyć w Mszy św., będzie adoracja, uczestniczcie w tym owocnie - zachęcał młodych ks. Waldemar Ciosek, proboszcz parafii pw. Ducha Świętego, z której wielotysięczny tłum ruszył w kierunku hali MOSiR.
Na mielecki Synaj zgłosiło się 3600 uczestników. Ale ładna pogoda i zapewne inne względy sprawiły, że w kościele Ducha Świętego stawiło się 500 dodatkowych osób, a organizatorzy spodziewali się w czasie innych etapów spotkania także około 500 osób z Mielca, które przyjdą po prostu zobaczyć, co to za impreza.
- Jest nas dużo, nawet bardzo dużo - przyznaje Beata Kopacz z mieleckiego biura okręgowego ŚDM, które organizuje Synaj w Mielcu. - Podzieliliśmy zadania. Są osoby odpowiedzialne za organizację przejścia, tego przemarszu do hali MOSiRu, są odpowiedzialni za jedzenie, za noclegi, za zabezpieczenie, itd. To jest dla nas bardzo poważny sprawdzian organizacyjny przed Tygodniem Misyjnym, który będzie w czasie ŚDM - mówi.
- Idziemy Aleją Niepodległości, trochę okrężną drogą, po to, żeby podzielić się radością wiary - mówi Karolina Rup, diecezjalna animatorka ŚDM. - Uważam, że pod względem organizacyjnym to Synaj jest większym wydarzeniem dla nas, jak spotkanie w lipcu, kiedy przyjadą do nas młodzi z całego świata, bo Synaj ściągnął do Mielca dużo więcej osób - dodaje.
Znakomicie wyglądało zabezpieczenie trasy. Cały czas 5 tysięcznej rzeszy młodych towarzyszyli porządkowi wyznaczeni przez organizatora.
rasę zabezpieczała w wielu miejscach Policja i Straż Miejska, które to służby czuwały cały czas nad spotkaniem.
Wyjeżdżając wieczorem z Mielca widziałem, jak oznakowany radiowóz Straży Miejskiej pilotował małą kolumnę autobusów i busów, które miały odebrać młodych spod hali. Służby wspierały organizatorów Synaju cały czas.
Czapki z głów!