Nowy numer 22/2023 Archiwum

Palec Boży

5 lat oczekiwania w kolejce po unijną dotację mogło zniechęcić, ale nie rodaków św. Stanisława,
którzy co tydzień modlili się „w pewnej intencji”.

Prace renowacyjne przy sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie trwają od 2003 roku. – Aż trudno policzyć wszystkie roboty, jakie zostały wykonane przez parafian i firmy, przy wsparciu rodaków św. Stanisława i dzięki dotacjom – mówi ks. prał. Władysław Pasiut, kustosz szczepanowskiego sanktuarium. Jeden projekt musiał jednak czekać aż 5 lat na realizację. – W 2010 r. złożyłem do Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie wniosek o unijną dotację na renowację i ochronę przed zagrożeniem obiektów dziedzictwa kulturowego znajdujących się na terenie sanktuarium w Szczepanowie wraz z jego otoczeniem – opowiada ks. Pasiut.

W wielkim skrócie chodziło o odnowienie elewacji zewnętrznej 100-letniego kościoła św. Stanisława, murów z XV i XVIII wieku, bram wejściowych na teren sanktuarium, kamiennych rzeźb św. Wojciecha i św. Stanisława, św. Józefa oraz św. Anny z Matką Bożą, archaniołów Michała i Rafała oraz 4 kaplic z kamiennymi rzeźbami w północnej części muru bazyliki. Niestety, wniosek parafii trafił na listę rezerwową, a upływający czas zdawał się mówić, że termin przyznania unijnych pieniędzy należy odłożyć „ad kalendas Graecas” albo, jak kto woli, na świętego Dygdy, czyli nigdy. – Od zakwalifikowania wniosku w 2010 r. rozpoczęła się intensywna modlitwa w tej intencji. W czasie każdej nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Stanisława modliliśmy się „w pewnej intencji dotyczącej naszej parafii” – mówi proboszcz. Wiadomość o przyznaniu środków dotarła do księdza 19 września 2014 roku podczas trwania peregrynacji obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. – Uważam, że to Pan Jezus Miłosierny przyszedł do nas z tym prezentem – podkreśla kustosz. Ale wtedy „zaczęły się schody”. Trzeba było ponownie wykonać całą dokumentację projektu, ponieważ ta z 2010 r. zdezaktualizowała się. Potem martwić się o pieniądze. – A potrzeba było ponad 660 tys. złotych. Miał to być wkład własny parafii. Unia dawała brakujące 60 proc., czyli ponad 990 tysięcy. W sumie wszystko miało kosztować 1 mln 650 tys. 204 złote i 71 groszy. Skąd wziąć 660 tysięcy? Z pomocą musiały przyjść banki, które udzieliły parafii promesy, dzięki czemu mieliśmy wkład własny i mogliśmy zacząć szukać firmy, która podjęłaby się wykonania całej roboty – opowiada ks. Pasiut. A termin był morderczy. Roboty należało zakończyć do 30 czerwca 2015 roku. Prace rozpoczęły się dopiero z końcem stycznia, a jeszcze przed wejściem firmy trzeba było wykonać roboty nie wpisane do projektu, lecz konieczne, jak m.in. osuszenie fundamentów i drenaż bazyliki. To zrobili parafianie, którzy codziennie przychodzili do pracy za „Bóg zapłać”. Trwało to do połowy marca. Dopiero wówczas na plac weszła firma renowacyjna. Odbiór przez specjalną komisję miał miejsce
31 sierpnia 2015 roku. – Za bezinteresowną pomoc dziękuję wszystkim parafianom, dziękuję państwu Kindze i Krzysztofowi Górkom z Piątkowej koło Nowego Sącza, którzy ufundowali granitowe schody i całą nową kostkę wokół niej. Słowa uznania należą się panu Andrzejowi Tekielakowi, właścicielowi firmy Kons-Art, który podjął się tego niezwykle trudnego zadania – dodaje kustosz szczepanowskiego sanktuarium. 


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast