Naród bez pamięci, bez historii, gubi swoją tożsamość. Nie znając jej, będziemy jak znikąd - nijacy.
Józef Serafin od wielu lat organizuje w Mielcu spotkania, koncerty, wykłady patriotyczne.
Myśl upamiętnienia żołnierzy niezłomnych, tak chętnie zapomnianych przez komunistów, a nierzadko i dzisiaj, zrodziła się wiele lat wcześniej, zanim ustanowiono 1 marca Narodowym Dniem Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".
- To wypływa z serca - przekonuje mnie po kilkakroć, kiedy rozmawiamy.
- Nie dla pieniędzy, nie dla sławy, ale dla pamięci o bohaterach, bo naród bez pamięci, traci swoją tożsamość - mówi. - Poza tym, jak nie pamiętać, skoro walczyli o niepodległą Polskę. Pomimo straconej pozycji, zdrad, pozostali niezłomni. Różni byli, nie wszyscy kryształowi, ale walczyli o wolność - dodaje.
Na koncert upamiętniający żołnierzy wyklętych w wykonaniu Pawła Piekarczyka z Warszawy, którego zaprosił Serafin, przyszło wielu, którzy myślą podobnie. Uwagę przykuwają osoby w mundurach.
- Jestem założycielem Grupy Rekonstrukcji Historycznej im. Wojciecha Lisa - przedstawia się Robert Sukiennik z Mielca. - Odtwarzamy postać naszego żołnierza niezłomnego, bohatera ziemi mieleckiej i kolbuszowskiej, żołnierza, który walczył z Niemcami podczas okupacji niemieckiej i z Sowietami po wojnie aż do swojej tragicznej śmierci w 1948 roku, kiedy został zastrzelony razem z Konstantym Kędziorem przez zdrajcę, byłego żołnierza AK - wyjaśnia.
Wojtek, jak o nim mówi, w wieku 20 lat stracił wszystko. 2 czerwca 1943 Niemcy w bestialski sposób mordują mu siostrę i ojca, palą rodzinny dom. Wtedy przybiera pseudonim "Mściciel", zbiera ochotników do walki z Niemcami i organizuje oddział partyzancki.
Paweł Piekarczyk (z prawej) przyjechał do Mielca na zaproszenie Józefa Serafina (z lewej)
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
Wspomina się tu także innych, nie tylko z ziemi mieleckiej, m.in. Danutę Siedzikównę "Inkę", ks. Władysława Gurgacza czy Zygmunta Olechowicza "Zygmę" w 1949 skazanego na 25 lat łagru. Jakby tego było mało, to w latach 1974-988 (może 1992 - rożnie źródła podają) był przetrzymywany w szpitalach psychiatrycznych w Lidzie, skąd pochodził, i w Kazachstanie.
Na koncert przyszedł także Roman Rusin, syn płk. Aleksandra Rusina, dowódcy oddziału partyzanckiego AK na tym terenie. - Nie chce się o nim pamiętać - mówi z żalem, choć jego ojciec walczył od września 1939 aż do Solidarności walczącej.
- Pamiętam, jak zaraz przed wprowadzeniem stanu wojennego córka sekretarz partii tutaj, z Mielca, dała nam znać, żeby ojciec się zmył, bo miał być internowany. Był wtedy w szpitalu, wykradłem go stamtąd, zawiozłem go do dalszego sąsiada. Kiedy rana po operacji zagoiła się, nocował w dwóch wykopanych w lesie ziemiankach, nawet ja czy moja matka nie wiedzieliśmy wtedy, gdzie to jest - opowiada.
Niedawno ujawnił skrywane przez 70 lat miejsce, gdzie odkopano najważniejszy fragment rakiety V2 z okresu II wojny światowej - cudownej broni Hitlera. - Przekazałem go Bliźnie, ale nic się z tym teraz nie dzieje - mówi Rusin.
Moją uwagę przykuwa także starszy kapłan, rozpoczynający spotkanie modlitwą. Jak się okazuje to ks. Czesław Wala, przyjechał z Rudnika nad Sanem. Dlaczego? - Ten temat jest mi bliski i w myślach, i w sercu - mówi, choć w widać, że o wiele więcej mógłby powiedzieć. To przecież twórca sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Kałkowie-Godowie, które zostało wzniesione jako wotum dziękczynne za ocalenie narodu polskiego od ateizmu, a zarazem inicjator budowy w Kałkowie Golgoty Martyrologii Narodu Polskiego.
Koncert Pawła Piekarczyka z Warszawy to preludium mieleckich obchodów Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Patronatem honorowym objął je prezydent Andrzej Duda. Ich program publikujemy na następnej stronie.