Żył krótko, choć intensywnie.
Wykorzystał każdą chwilę, która była mu dana. W jego życiu była zawsze wiosna. Aktywny na wielu płaszczyznach, złakniony prawdy i wiedzy, zaangażowany na maksa. Kiedy Mateusz zginął pod kołami tramwaju, zdążył, po śmierci, ocalić jeszcze troje innych ludzi, oddając do przeszczepu nerki, wątrobę i trzustkę (piszemy o tym na ss. IV i V). Wolę taką, będącą głębokim świadectwem miłości, wyraził dużo wcześniej, przystępując do Klubu Dawcy. Mateusz umarł, ale żyje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.