Jak pogodzić kapłaństwo z leśną walką o niepodległą Polskę? Na to pytanie odpowiadali młodzi w Tymbarku.
Młodzież z Tymbarku przygotowała nowe przedstawienie. – Najpierw robiliśmy tradycyjne misterium męki Pańskiej w kościele, później postanowiliśmy odkrywać tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa w historii. I tak powstała sztuka o czasach II wojny światowej, w ubiegłym roku zaś o prześladowanych chrześcijanach w Syrii. W tym roku na scenie Parafialnego Centrum Kultury przygotowaliśmy spektakl – misterium o żołnierzach wyklętych, niezłomnych i o ich kapelanie – mówi ks. Bogdan Stelmach, wikariusz w Tymbarku i duszpasterz młodzieży.
Kanwę, na której osnute było tegoroczne przedstawienie, stanowiła historia ks. Władysława Gurgacza, jezuity, który był kapelanem Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej na Sądecczyźnie oraz oddziału, któremu posługiwał jako ksiądz.
– Temat żołnierzy niezłomnych to jedna z moich prywatnych pasji i zawsze chciałem, że tymbarskie misterium również o nich powiedziało. Historia niezłomnych dopiero teraz jest doceniana, w świetle dziennym pokazuje się dzisiaj ich bohaterstwo i to, że także im zawdzięczamy naszą wolność – mówi Robert Zając, reżyser przedstawienia.
Głównym motywem, który przewijał się przez całą sztukę były wybrane stacje Drogi Krzyżowej.
– Każda z nich odnosiła się do konkretnych wydarzeń z życia księdza kapelana i żołnierzy niezłomnych, ponieważ można było odkryć w nich silne związki z tym, co przeżywał Chrystus w czasie swojej męki. Chciałem też pokazać dylematy moralne, które przeżywali tak ksiądz jak i jego podopieczni. Ksiądz na przykład żył w rozterce, czy być posłusznym przełożonym kościelnym, którzy zakazywali mu działalności konspiracyjnej ze względu na dobro Kościoła, czy pójść „do lasu”, żeby zatroszczyć się także o dusze żołnierzy walczących w komunistami, nowym okupantem Polski. Żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego, którzy nie złożyli broni po sowieckim wyzwoleniu, również bili się z myślami, czy ich walka ma sens, czy ma sens dochowanie wierności przysiędze wojskowej, czy Polska będzie naprawdę wolna dzięki ich poświęceniu – dodaje Robert Zając.
W sumie, tymbarski spektakl – misterium przygotował 30-osobowy zespół młodzieży.
– Aktorów było kilkunastu, pozostali zajmowali się przygotowaniem i obsługą techniczną całego przedsięwzięcia. Chciałbym docenić pracę młodych przy scenografii, bo moim zdaniem jest na dość dobrym poziomie, jak na nasze warunki. Próby trwały dwa miesiące – cieszy się reżyser.
Rolę księdza kapelana zagrał Marcin Natonek. – Mój bohater przeżywa dylemat moralny, czy opiekować się duszpastersko żołnierzami niezłomnymi. Jest to jednocześnie postać uduchowiona, rozmodlona. Najważniejsze decyzje swojego życia rozważa na klęczkach. Ksiądz nie walczy, ale posługuje – spowiada, odprawia dla żołnierzy Msze św. Próbuje też odwodzić swych podopiecznych od zachowań nie licujących z wiarą, przykazaniami. Nie jest więc postacią miękką, ale stanowczą, pewną swych racji, które wypływają z wiary w Boga. W przemowie końcowej ksiądz zawierza swoje życie Bogu i Jego osądowi. Jest zarazem wielkim, gorącym patriotą – mówi Marcin.
Jednego z żołnierzy niezłomnych, Adama, gra Arkadiusz Natanek.
– To postać pozytywna, wierna swojemu dowódcy i księdzu. Adam zakochuje się, niestety – jego dziewczyna okazuje się zdrajcą donoszącą na niego i towarzyszy do UB – opowiada aktor.
Arkadiusz zagrał już kolejny raz w tymbarskim misterium.
– Zdarzało się, że siedząc na próbach do 1, 2 czy 3 w nocy, nie czułem się zmęczony. Nie robiłem tego na siłę, choć czasem trudno było pogodzić obowiązki szkolne i domowe z teatralnymi. Przed każdą próbą modliliśmy się i to dawało mi niezwykłą siłę. Należę od pięciu lat do KSM, które w głównej mierze stanowiło zespół teatralny. Spotykam w nim wspaniałych ludzi, porządnych, ułożonych, normalnych rówieśników, których trudno spotkać w dzisiejszym świecie. Młodzi w Tymbarku mają szczęście, bo wychowują się w wielopokoleniowych rodzinach, gdzie znajdują wiarę w Boga, zasady, które później pomagają dobrze żyć – dodaje aktor.
Wioletta Kaptur wcieliła się w rolę Niny, łączniczki oddziału niezłomnych. – Moja bohaterka jest odważna, stanowcza, nie boi się wziąć broni do ręki, gotowa do ponoszenia ofiar aż do najwyższej, ze swojego życia. Historia żołnierzy wyklętych była mi znana ze szkoły, ale najwięcej o nich dowiedziałam się podczas przygotowania przedstawienia. W przedstawieniu chciałam przekazać widzom dramat tamtych czasów, ich związek z drogą krzyżową Jezusa – mówi dziewczyna.
Młodzi musieli się wcielić nie tylko w szlachetne postacie niezłomnych, ale i tych „złych”, z UB. Rolę jednego z funkcjonariuszy zagrał Grzegorz Cygal. – W tym roku występuję po raz pierwszy. Zachęcili mnie moi przyjaciele, którzy należą do KSM. Wiele pracy przed przedstawieniem kosztowała nas scenografia, do stworzenia której przyłożyłem też swoją rękę. Każdy miał jakiś talent, którym mógł podzielić się w czasie przygotowań. Nie było mi łatwo zagrać kogoś o czarnym charakterze, osoby brutalnej, która nie waha się przed zadawaniem cierpienia innym – mówi Grzesiek. O żołnierzach wyklętych sporo wie, dzięki przynależności do Jednostki Strzeleckiej OSW Tymbark.