Św. Łukasz ukazuje Jezusa jako Zbawiciela człowieka.
Wzmianka św. Łukasza o ukrytym życiu Chrystusa jest niezwykle ważna. Chociaż był Bogiem, to jednak zarówno w dziedzinie fizycznej, jak i gdy chodzi o mądrość i poznanie, podlegał naturalnym prawom rozwoju. Przechodził przez okres dziecięctwa, dorastania i młodości. Żył w niezwykłej „kenozie”, czyli „uniżeniu”. Chociaż był Synem Bożym, to jednak zaakceptował powolne poznawanie przeznaczenia swego życia i odkrywanie woli Ojca poprzez wychowanie w środowisku rodziny. Zdobywał więc w sposób naturalny sąd o osobach i rzeczach oraz stopniowo rozwijał swoją inteligencję. Realizował posłuszeństwo Ojcu w absolutnej wierności swej ludzkiej sytuacji, niepewnej i ograniczonej. Ale poprzez takie właśnie życie, aż do czasu pełnego rozwoju osobowości, wpisał słowo Ojca w życie ludzkie. Spowodowało to, iż po raz pierwszy zaistniała całkowita i pełna zgodność woli ludzkiej z wolą Bożą.
Ewangelista, pisząc o pobycie Jezusa w Nazarecie i o latach następujących po wydarzeniu związanym z pobytem Chrystusa w świątyni, ogranicza się jednak tylko do ogólnych stwierdzeń: „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy” (Łk 2,40) i „Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,52). Właściwie to samo można powiedzieć o każdym dziecku. Ale św. Łukasz dorzuca: „napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim” (Łk 2,40). Słowo mądrość można rozumieć w znaczeniu wiedza, ale musimy pamiętać, że w Biblii określa ono postawę człowieka ukierunkowanego na Boga.
Wiara mówi nam o trzech „wcieleniach”, które sprawiają kłopot naszemu umysłowi i przekraczają jego możliwości poznawcze, a mianowicie: Wcielenie Syna Bożego, „wcielenie” Słowa Bożego w słowo ludzkie i Eucharystia. Czytając tekst Ewangelii św. Łukasza o przebywaniu Jezusa w Nazarecie, zatrzymujemy się nad pierwszą z tych tajemnic. Maryja jest dla ewangelisty obrazem prawdziwego ucznia, który poprzez wiarę, słuchanie, medytację, wysiłek wiernego zachowania wspomnień o Jezusie stara się zgłębić Jego tajemnicę.
Wiara wymaga zawsze przyjęcia także tego, czego nie można zrozumieć. I domaga się w takim wypadku ciszy, w której dokonuje się refleksja i dojrzewanie myśli. Czasem trzeba się zgodzić, że Bóg chce naszego dobra, nawet wówczas, gdy coś w pierwszym momencie trudno uznać za przejaw Jego miłości. Nie miejmy pretensji do Pana Boga, że natychmiast nie rozumiemy Jego mądrości. Bóg pozwala się odkryć w wierze, ale tylko tym, którzy godzą się na długą i uciążliwą wędrówkę ku Niemu. Taką właśnie drogę odbyła Maryja.