Wraz z zakończoną kolejną edycją "Korony Pogórzy" rośnie nadzieja, że turystyka rozwinie się w tych urokliwych terenach.
„Korona Pogórzy” jako cykl imprez promujących urokliwe, ale niezauważane tereny wymyśliło Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie już 10 lat temu.
Ostatnia edycja skoncentrowała się na Pogórzu Rożnowskim, a bazą turystów był Dom Kultury w Mogilnie.
- Przez pełne dwa dni było pięć wycieczek pieszo-autokarowych, czasie których turyści mogli poznać urokliwe i ciekawe miejsca na Pogórzu Rożnowskim, a wieczorami w Mogilnie spotkania z ciekawymi ludźmi i aż 14 prelekcji - mówi Piotr Firlej, prowadzący spotkania w ramach Korony i promotor turystyki w tym regionie.
W czasie imprezy jej uczestnicy mogli odbyć loty widokowe nad Pogórzem, a także popłynąć statkiem po jeziorze. Odwiedzili zaporę wodną, winnicę, wzięli udział w warsztatach.
- Pogórza to jest mniej więcej teren między, od północy linią autostrady, a linią drogi nr 28, czyli Gorlice, Nowy Sącz i Limanowa, od południa. Ten pas ciągnie się od Przemyśla po Cieszyn - tłumaczy Bartłomiej Janusz, pochodzący z Dębicy przewodnik beskidzki. Zalicza się do nich m.in. nasze Pogórze Ciężkowickie i Pogórze Rożnowskie. - Pogórza są dziś niszowe. Mało ludzi tu przyjeżdża, ale ci, którzy tu zaglądają nie należą do grupy masowych turystów, ale koneserów - twierdzi Marianna Konieczna, przewodnik beskidzki z Krakowa.
Bartłomiej Janusz zauważa, że atrakcja czai się za rogiem. - Wiadomo, że nie zrobimy tu drugiej Toskanii, ale są dwory, pałace, zamki, zabytki, i historia wyglądająca zza każdego węgła. Tu niemal w każdej wiosce jest jakaś atrakcja. Owszem, nie ma parku narodowego, ale są parki krajobrazowe, jest wiele wychodni skalnych, ciekawe i piękne widoki, kompleksy leśne, i to wszystko jest blisko - mówi.
Niestety Pogórza, choć atrakcyjne turystycznie, nie są zbyt popularne. - One są niezauważone przez turystów, którzy jadą w Tatry lub w Beskidy do Krynicy, czy także w Pieniny – przyznaje Piotr Firlej, właściciel Centrum Usług Turystycznych w Tuchowie. Bo fakt, że na Pogórzu nie stoją Tatry jest słabością, ale i zaletą regionu. - Musimy bowiem nauczyć się dostrzegać nasze mocne strony, których nie brakuje. Kiedy sami je znajdziemy, będziemy umieli zidentyfikować, to będziemy także potrafili pokazać je innym. Jak na razie nie mamy dobrze przygotowanej, zareklamowanej, ładnie opakowanej oferty turystycznej, którą możemy śmiało sprzedawać, którą byśmy zawojowali rynek - dodaje. Ale to wszystko przed nami. Także dzięki małym i większym kroczkom, jakim jest m.in. „Korona Pogórzy”.