Uczestnicy pierwszego Kursu Alpha w Bochni nie chcą się ze sobą rozstawać. Liczą, że powstanie nowa wspólnota.
„A co z Kościołem?” – pod takim hasłem odbyło się w bursie przy parafii św. Mikołaja w Bochni ostatnie dziesiąte spotkanie uczestników pierwszego kursu alpha. Gościem specjalnym był bp Leszek Leszkiewicz.
– Kościół buduje się na relacji, więzi między Bogiem i człowiekiem, między wszystkimi wiernymi. Fundamentalne znaczenie ma nasza osobista relacja z Bogiem i życie w stanie łaski uświęcającej. Wtedy możemy budować Kościół. Równie fundamentalną sprawą jest to, że Kościół – by przetrwał – musi być misyjny, musi otwierać swoje drzwi i iść najdalej jak się da, na peryferie. Tam, gdzie zamiera misyjność Kościoła, gdzie ludzie wierzący już nie ewangelizują, tam Kościół obumiera – mówił bp Leszkiewicz.
Od początku kursu uczestniczyło w nim ponad 70 osób. – To zaskakująca liczba, jak na pierwszą edycję. Nie spodziewaliśmy się tego. Na kurs przyszli ludzi w różnym wieku, począwszy od 17-latków. Najstarsza osoba ma 67 lat. Są ludzie ze wspólnot, głównie z Domowego Kościoła. Są też uczestnicy, którzy przyszli, ponieważ szukali jakiejś wspólnoty. Kurs to w sumie dziesięć spotkań, ale my mieliśmy jeszcze tak zwane spotkanie zerowe, żeby zachęcić jak największą liczbę osób do przyjścia na spotkania. Czeka nas jeszcze uroczysta kolacja, która odbędzie się 6 czerwca – mówi Jan Smaga, współkoordynator kursu.
Dlaczego wcześniej nie było takiej inicjatywy? – To pytanie często zadawali nam na początku uczestnicy kursu. Ludzie potrzebują bycia we wspólnocie, są głodni modlitwy, słowa Bożego, przyjaźni, rozmowy z drugim człowiekiem. Kurs Alpha jest dla ludzi, którzy nie spotkali żywego Boga, dla wierzących i niewierzących – dodaje Jan. Swoją przygodę z wiarą, nawróceniem rozpoczął również na Kursie Alpha, który miał miejsce w Krakowie pięć lat temu. – Wtedy tak naprawdę przyjąłem świadomie Chrystusa jako Pana. Chciałem dzielić się tym z innymi, dzielić się słowem Bożym. Miałem marzenie, żeby Kurs Alfa odbył się w Bochni, ale na początku nie było chętnych. Teraz się to udało – cieszy się Jan.
Jacek i Beata zdecydowali się przyjść na Kurs Alfa dzięki namowie przyjaciół. – Sam kurs bardzo mnie zaskoczył. Spotkałem tu żywego Boga w modlitwie, we wspólnocie z ludźmi. Był to piękny, choć wymagający czas, bo trzeba było godzić spotkania z życiem rodzinnym, ale było warto – mówi Jacek. – Odkryłam dar wspólnoty i liczę, że ona będzie dalej się spotykać, że będzie żyła, a ja pogłębię dzięki niej swoją więź z Bogiem. Bardzo mi brakowało w życiu takiej wspólnoty, cieszę się, że po zakończeniu kursu coś dalej będzie się z nami działo. Dziękuję Panu Bogu za ten czas łaski – podkreśla Beata.
Łukasz, trzydziestolatek, wyniósł z domu religijne wychowanie. – Ale było ono bardzo tradycyjne, to znaczy standardowe, czyli w niedzielę do kościoła, obchodziło się zawsze wszystkie święta, ale nie czułem w tym ducha. Odkąd pojawiłem się na Kursie Alfa wraz z żoną, wówczas coś się odmieniło. Mamy takie odczucia, że zaczęliśmy głębiej wierzyć, zaczęliśmy wspólnie czytać Pismo Święte. Zauważyłem też, że im jest się bliżej Boga, tym diabeł bardziej kusi. W walce z nim pomaga na pewno wspólnota. Bardzo jej potrzebujemy i mamy nadzieję, że na Kursie Alfa się nie skończy – mówi Łukasz.