Dziś rano sprzed bazyliki św. Mikołaja, mimo deszczu, po raz 168. wyruszyła tradycyjna pielgrzymka z Bochni do Łapczycy.

- Tradycja to tradycja. Już nieraz lało jak z cebra i się szło - mówi Maria Mikulec z Bochni, która ma 93 lata. Jest chyba najstarszym pielgrzymem. Ma jeszcze siłę, by iść? - Muszę, laskę mam. Chodzę od dziecka na tę pielgrzymkę. Mój tato był górnikiem. Nawet jakby się iść już nie chciało, to potem się śni człowiekowi - dodaje.

Takich, którzy pielgrzymują od lat, jest tu więcej. I Maria Konieczna z Bochni chodzi od małego dziecka rok w rok. W tym roku miała już nie pójść, źle się czuła, ale przyszła. - To jest ofiara. Może to już ostatni raz i nie doczekam kolejnej. Kto z Bogiem, to Bóg z nim - przekonuje. Matka Boża Szkaplerzna to jej patronka. - Urodziłam się dokładnie 82 lata temu, gdy wychodziła procesja. Mieszkałam tu, koło kościółka szkolnego. Przez to mam też Maria na imię - dodaje.

Pierwsza pielgrzymka z Bochni do Łapczycy wyruszyła w 1849 roku. Szalała wówczas w Bochni i okolicach epidemia cholery. Jak czytamy na stronie internetowej parafii, chorobę przywlekło prawdopodobnie wojsko rosyjskie ciągnące tędy na Węgry, by pomóc Habsburgom w tłumieniu Wiosny Ludów. Nie było sposobu powstrzymania zarazy. Wtedy to, dla uproszenia Bożego miłosierdzia i powstrzymania cholery, z inicjatywy proboszcza Gluzińskiego górnicy wraz z mieszkańcami miasta wyruszyli z Bochni w święto Matki Bożej Szkaplerznej z pielgrzymką do kościoła w Łapczycy i odprawili tam Mszę św. z procesją. Od tego dnia epidemia przestała się szerzyć.

Bochnia poprzez tradycję pielgrzymowania do dziś dziękuje za dar ocalenia, ale i wyprasza nowe łaski dla siebie. Proboszcz bocheńskiej bazyliki ks. dr Wojciech Gałda, błogosławiąc pielgrzymom na drogę, prosił ich, by swój trud ofiarowali za parafię i parafian oraz bezpieczny przebieg i błogosławione owoce Światowych Dni Młodzieży.

Pielgrzymów do Łapczycy poprowadził ks. Jacek Sarota, wikariusz bocheńskiej parafii pw. św. Mikołaja.