Koreanki są w Wojniczu niecały dzień, ale już nauczyły się znaku krzyża po polsku.
- Cześć, dzień dobry, dziękuję, Kraków, Wojnicz, Tarnów - wymienia po polsku Sinae Kang z Korei Południowej słowa, których zdążyła się już nauczyć w ciągu kilku godzin, jakie spędziła w Wojniczu. Chwilę wcześniej przeszła naukę znaku krzyża w naszym języku.
Wojnicz w czasie Dni w Diecezji gości 30 Słowaków i 6 osób z Korei Południowej. To właśnie Azjaci wzbudzają tutaj największe zainteresowanie. - Bardzo chcą się uczyć. Niesamowita jest ich otwartość, wszystkim się zachwycają, do wszystkich się uśmiechają i ze wszystkimi witają. Zaraz, jak tylko Koreanki weszły do naszego domu, pojawiła się zupełnie inna atmosfera - mówi Grzegorz Opioła z Wojnicza, który wraz z rodziną gości dwie osoby z Korei Południowej.
Sinae Kang i Tini Lee są w Polsce pierwszy raz, ale to nie będzie ich pierwsze spotkanie z papieżem Franciszkiem. Ojciec św. odwiedził Koreę Południową w 2014 roku, biorąc wtedy udział w 6. Azjatyckim Dniu Młodzieży. - Nosimy nawet zdjęcie z papieżem przy sobie - mówi Sinae.
Południowi Koreańczycy nam z kolei dają przykład, jak składać ręce podczas modlitwy. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Do Polski przyjechały, by nie tylko spotkać się z Ojcem św., ale także poznać młodych ludzi z całego świata, doświadczyć entuzjazmu młodego Kościoła.
Podczas wieczornego spotkania na Mszy św. w kościele ks. Jan Gębarowski, miejscowy proboszcz, witając pielgrzymów, przekazał kilka informacji na temat parafii, m.in. to, że jesteśmy w kościele, którego najstarsza część pochodzi z XV w. Sinae otwierają się szeroko oczy i zaczyna się rozglądać. Nic dziwnego, chrześcijaństwo w Korei Południowej istnieje dopiero od XVIII w.
- Ale bardzo się rozwija - wyjaśnia koreański kolega Sinae, który mieszka w Wojniczu. - W Korei Południowej jest coraz więcej katolików. Najczęściej są to byli protestanci - dodaje.