Wczoraj od rana pielgrzymowali pod górkę na Kozieniec, potem górami, a przez Jezioro Czchowskie łódkami przeprawili się do Tropia.
- Dzień zaczęliśmy o godz. 9 i sprzed kościoła w Czchowie wyruszyliśmy drogą krzyżową na Kozieniec, do lokalnego sanktuarium Pana Jezusa Miłosiernego i tam mieliśmy Mszę św. - relacjonuje Jakub Batorski, wolontariusz z Czchowa.
W dekanacie czchowskim jest 58 Niemców i 53 Słowaków. Podczas dnia pielgrzymkowego miejscowi zabrali ich do dwóch najbliższych sanktuariów. Kult św. Świerada, którego czci się w Tropiu, jest także żywy na Słowacji.
- To miejsce spaja Słowację z Polską - mówi Mirka z parafii położonej ok. 20 km od granicy. Z nią stamtąd przyjechało 7 osób. - Reszty nie znamy, dla nas zarówno pozostali Słowacy, jak i Polacy to nowi przyjaciele - dodaje.
Pośród nich jeszcze grupa kilkudziesięciu Niemców. - Przyjechali do nas młodzi z kraju, o którym mówi się, że jest tym, który odstawił Pana Boga na bok, a oni są świadectwem, że tak nie jest, nie wstydzą się swojej wiary - mówi ks. Piotr Fryzowicz z Iwkowej.
Niemcy mówią, że nasze Msze św. są bardziej żywe i radośniejsze niż u nich. - Polska to moja druga ojczyzna - przyznaje Luiza, Niemka, która mówi perfekcyjnie po polsku. Przyznaje, że w Niemczech jest inaczej niż w Polsce. - Młodzież rzadko tam chodzi do kościoła. Tutaj można doświadczyć takiego poczucia wspólnoty - dodaje.