Wolontariusze - to każdemu z nich dziękował papież Franciszek. Około pół tysiąca było ich w dwóch bocheńskich dekanatach.
- Warto się było zaangażować, mimo zmęczenia i braku czasu na sen. Zresztą z emocji pierwszej nocy, kiedy przyjmowaliśmy pielgrzymów z Hiszpanii, nie mogłam zasnąć - wspomina Dominika Cąber, wolontariusz Światowych Dni Młodzieży z Bochni.
Już wtedy, w dniu przyjazdu, pielgrzymi - głównie z Hiszpanii - pokazali miejscowym swoją radość, śpiewali, tańczyli, machali flagami, obwieszczając Bochni, że już są i że Światowe Dni Młodzieży się zaczęły.
- Nie wiedziałam, że można mieć tyle energii w sobie, przyjechali przecież zmęczeni, a oni i wtedy wielbili Boga i się cieszyli. Zresztą potrafili czekać na spóźniony autokar, klaszcząc w tym czasie, śpiewając i tańcząc. My pewnie byśmy się denerwowali, czemu tak się dzieje, a oni przyjechali tutaj by się cieszyć - opowiada Dominika. - To wszystko dawało niesamowitą siłę. Mówili też, że doceniają pracę wolontariuszy, wiedzieli, że to ciężka praca, a kiedy dziękowali po polsku, to aż się ciepło na sercu robiło - dodaje wolontariuszka.
Tylko w dwóch dekanatach bocheńskich mieszkało ok. 9 tys. pielgrzymów. Przeważali Hiszpanie, ale była też grupa Belgów, Francuzów, Paragwajczyków i Ukraińców. Na terenie tych parafii działało ok. 500 wolontariuszy. To właśnie między innymi im papież Franciszek dziękował za zaangażowanie, ofiarność i poświęcenie, z jakimi towarzyszyli, pomagali i służyli tysiącom młodych pielgrzymów. - Dziękuję też za wasze świadectwo wiary - mówił Franciszek do wolontariuszy na spotkaniu na Tauron Arenie tuż przed odlotem.