Mija piąty dzień pielgrzymki. Upał był niewielki, ale duchota owszem. Poza tym trafił się deszcz. Pielgrzymi idą i nie dają za wygraną.
Piąty dzień pielgrzymki pątnicy zaczęli od Mszy św. Dla grup części A była sprawowana w Miechowie, a dla grup części B, godzinę później na stadionie w położonej kilometrów dalej Charsznicy.
Po Eucharystii pielgrzymi części A wyszli około godz. 10, by w Charsznicy zameldować się około południa na obiedzie. Pół godziny przed godz. 11 charsznicki stadion zaczęli opuszczać pielgrzymi z części B. Po około kilometrze przeszli pod charakterystycznym wiaduktem kolejowym. - To jest ciekawe miejsce, bo przyjmuje się, że nieformalnie wyznacza on połowę trasy - mówi ks., Marek Synowiec z Mielca. Grupy części B obiadowy postój odbyły w Jelczy. Właśnie w Jelczy i Charsznicy po godz. 13 pielgrzymów zmoczył deszcz.
Docelową miejscowością dla części A jest Żarnowiec, a dla części B Dobraków. Wszyscy pielgrzymi średnio do pokonania mają 24-25 km.