W niedzielę 4 września na spotkaniu popielgrzymkowym grupy 26 i zarazem dziękczynnym za Światowe Dni Młodzieży młodzi otrzymali niezwykłą monstrancję.
Wyrzeźbił ją Stanisław Apriasz z Grybowa.
– Przed rokiem zmarł nasz syn Jarek. Miał 27 lat… W mrok naszego cierpienia wszedł ks. Piotr Cichoń, nasz wikariusz. Przyszedł z pociechą, a w naszej rozmowie pojawił się temat Całunu Turyńskiego i propozycja księdza, żeby wyrzeźbić monstrancję, tak wysoką jak postać z Całunu – opowiada pan Stanisław.
Monstrancja powstawała w sumie 9 miesięcy. – Tyle, ile potrzebuje człowiek, żeby się urodzić – mówi ks. Piotr Cichoń. Jednak monstrancja pana Stanisława to nie tylko zapis jednego ludzkiego życia, lecz poniekąd całej historii zbawienia.
– Podstawą monstrancji są trzy kule nawiązujące do Trójcy Świętej. Na nich opiera się koło – znak nieba i ziemi, stworzonego świata, uniwersum – opisuje rzeźbiarz.
Koło zostało ozdobione wyobrażeniem egzotycznych owoców, które przywołują smak Ziemi Obiecanej, do której weszli Izraelici po długiej wędrówce przez pustynię.
Jest też znak utraconego raju. Ze środka koła wyrasta pień, symbol rajskiego drzewa, ale i świata po grzechu, który jednak nie został zapomniany przez Boga. Z pnia wyrastają i pną się w górę kłosy zboża i winny krzew, znaki nawiązujące bezpośrednio do Eucharystii.
Ta zaś dzieje się w centrum monstrancji. Właśnie trwa Ostatnia Wieczerza, Pan Jezus już umył nogi Apostołom, odłożył dzban z wodą i miskę z ręcznikiem… I zniknął, lecz za kielichem z winem i chlebem na stole, w centrum pojawia się promieniste słońce, w które wpatruje się Dwunastu, nawet Judasz, choć już lekko odwrócony w stronę drzwi, z nieodłącznym trzosem, na którym zaciska pięść.
Więcej o monstrancji w papierowym wydaniu "Gościa Tarnowskiego", w numerze 37.