W Kamienicy miejscowa rodaczka s. Marta Faron złożyła śluby wieczyste.
Uroczystości 4 września w świątyni parafialnej w Kamienicy przewodniczył bp Władysław Bobowski. W jej trakcie pochodząca z kamienicy Marta Katarzyna Faron złożyła śluby wieczyste w zgromadzeniu karmelitanek misjonarek terezjanek.
Zgromadzenie to obecne jest w Polsce od 25 lat. Do niedawna prowadziło dom zakonny w Tarnowcu koło Tarnowa, ale było zmuszone zamknąć tę placówkę. Obecnie jedyny dom zakonu w Polsce znajduje się w Sopocie.
- W sumie w zgromadzeniu jestem od 9 lat. Ostatnich 5 lat spędziłam w Saragossie. Teraz będę posługiwać w Sopocie – informuje s. Marta Faron. Jest jedną z pięciu Polek w tym zgromadzeniu.
- Do zakonu trafiłam trochę niespodziewanie. Chodziłam do liceum w Łącku, w którym katechetą był ks. Krzysztof Orzeł, który zaprosił kiedyś terezjanki by opowiedziały coś o misjach. Zostawiły też broszury. Kiedy zrozumiałam, że jestem powołana do życia zakonnego zaczęłam szukać, bo nie wiedziałam, co, gdzie i jak. Znalazłam tę broszurę i spodobało mi się, że były misjonarkami, że w charyzmacie mają umiłowanie Kościoła, głoszenie Ewangelii tam i tym, którzy jej nie słyszeli. Napisałam do sióstr. Spotkałyśmy się. Zachęciła mnie taka rodzinność, takie zwyczajne, proste i szczere relacje. Czułam się zrozumiana i przyjęta jak w rodzinie. Kiedy pojechałam zobaczyć wspólnotę, usłyszałam, że jeśli poczuję się tu dobrze, zechcę tu zostać, to zostanę, a jeśli mi się nie spodoba, to przecież pójdę dalej. Miałem głębokie przekonanie, że siostry chcą mi pomóc. Zostałam – opowiada s. Marta o wyborze konkretnej drogi zakonnej.
Samo zaś powołanie, jak przyznaje, zrodziło się w szkole dzięki temu, że była zaangażowana w wolontariat prowadzony przez ks. Krzysztofa Orła. Pomaganie niepełnosprawnym dzieciom, starszym i chorym zrodziło w niej, jak przyznaje s. Marta, ducha służby. Z ducha służby zrodziło się powołanie zakonne.